poniedziałek, 12 stycznia 2015

Ekstremalna wersja damskiej torebki

Kojarzycie pewnie polską komedię Listy do M.
Jedna ze scen to wigilijne spotkanie dwóch sióstr Betty i Małgorzaty, kobiety co roku umawiają się w restauracji, by złożyć sobie wzajemnie życzenia i wymienić bożonarodzeniowe upominki.
Ciężarna Betty otwiera ozdobne pudełko, a tam mała, czarna, elegancka kopertówka.
- Słodka, dziękuję. Patrz jaka praktyczna, w sam raz na jednego pampersa - komentuje młodsza z sióstr oglądając prezent.
Wszystkim znana jest teoria, mówiąca o tym, że damska torebka to worek złego i dobrego - można tam znaleźć wszystko, a właściwie to nic nie można znaleźć... Zaczynając od kluczy, poprzez pomadkę do ust, portfel, kalendarz, gumę do żucia do kombinerek włącznie. Nigdy nie wiadomo co akurat się przyda. Oczywiście istnieją kobiety, które potrafią zmieścić wszystkie niezbędne rzeczy w kopertówce,ale ja nigdy do tego grona nie należałam. A teraz tym bardziej mogę o tym zapomnieć.

Torebka wielkości puderniczki? Nie dla mnie. Sytuacja naprawdę nabiera powagi, kiedy kobieta zostaje matką, to nie żart. Ojcowie są na wygranej pozycji - swoje rzeczy jak zwykle upchną po kieszeniach, a rzeczy dla dziecka spakują w torbę dodawaną do wózka.
Pewnie, że matka też może spakować wszystko do torby wózkowej, ale ona nie pasuje do sukienki, poza tym producenci nie przewidzieli dodatkowego miejsca na matczyny kilogram niezbędnych gadżetów.
I klops, trzeba by wziąć dwie torebki. I dzieciaka pod pachę. I jeszcze najlepiej zakupy.... Nie ma mowy.


Kopertówkę można zostawić na wielkie wyjście - bez niemowlaka. Ciężko bowiem w niej zmieścić laktator, pampersy, mokre chusteczki, dodatkowe ubranie dla dziecka i dla siebie najlepiej też, bo znając życie uleje mu się na Twój sweter. Wodę i mleko modyfikowane też można zabrać, nawet jeśli karmisz piersią, bo przecież nie wiadomo czy będzie gdzie usiąść, żeby spokojnie nakarmić. Jeszcze krem do buzi, bo mróz i może kocyk, bo chłodno mu będzie. I pieluchy tetrowe, prawie zapomniałam, najlepiej kilka! Krem do tyłka, jakby był odparzony, chociaż nie bywa i zabawka albo gryzak też w sumie dorzucę. I smoczek, chociaż nie lubi, bo może dziś polubi. Gotowe.
I potem swoje rzeczy, bo jakże to matka wyjść może bez portfela, kalendarza, szminki, kluczy, telefonu, czegoś słodkiego, pendrive, okularów, chusteczek higienicznych i wieeeelu innych (nie)zbędnych rzeczy?
No nie może...

Także po czym poznać matkę? W sklepie z torebkami spogląda w stronę walizek na kółkach...

3 komentarze:

  1. Przed porodem uwielbiałam kopertowki, wszystko idealnie mieściła portfel,telefon,klucze. Po porodzie moja torebka jest jakieś 5 razy większa. ;) ot kolejna rzecz która zmienia się po urodzeniu dziecka .

    OdpowiedzUsuń
  2. Oleńko ja pamiętam jeszcze jak nosiłaś wszystko w swojej bodajże zielonej torebce od szczoteczki do zębów po skarpetki i mówiłaś, że nigdy nie wiadomo co się może przydać i gdzie się wyląduje danego dnia :-) Dbaj o plecy, kupuj tę walizkę! ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewka, fakt, szczoteczkę do zębów miałam zawsze! Teraz nie noszę szczoteczki, ale pampersa zawsze mam! :D

      Usuń

Zobacz też:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...