czwartek, 30 października 2014

Ustępowanie pierwszeństwa

Myśl o napisaniu tego posta przyszła mi do głowy, kiedy do pociągu, którym wracałam do domu, wsiadła kobieta z brzuszkiem. Już chciałam ustąpić jej miejsca, ale okazało się, że w przedziale było jeszcze jedno, ostatnie wolne. Całą ciążę przemierzałam pociągiem trasę Piła - Bydgoszcz, dwa razy tygodniowo. Potem wsiadałam w tramwaj czy autobus. Stąd wiem, jak to jest podróżować z dodatkowym obciążeniem w postaci zaawansowanej ciąży. Zastanawiałam się czy komuś poza mną przyszło do głowy żeby ruszyć tyłek i ustąpić miejsca? Z własnego doświadczenia muszę ze smutkiem stwierdzić, że bywa z tym różnie... ale czasem nie ma co się dziwić.

czwartek, 23 października 2014

Brzuchacz bez brzucha, czyli pustka po porodzie

Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że każdy człowiek odbiera wszystko po swojemu i nie można stworzyć jednakowego dla całego społeczeństwa, uniwersalnego pakietu uczuć, emocji i zachowań towarzyszących ludziom w danej sytuacji. Inaczej niż ja czujesz się podczas biegania, chociaż ogólnie mówi się, że wysiłek fizyczny uszczęśliwia i daje poczucie spełnienia. Tak samo będzie z ciążą czy rodzicielstwem, bo ogólnie mówi się, że wiąże się z euforią. A bywa różnie. I wpływ ma na to wiele czynników, bo chociażby płeć czy charakter, a także nastawienie do życia.
Właśnie dlatego nigdy nie wiadomo czego właściwie się spodziewać... niespodzianka!
Jak będzie przebiegała ciąża, a potem poród i czy poradzimy sobie z wahaniami nastrojów, a później z wychowaniem dziecka?


czwartek, 16 października 2014

Zabobony - czy na pewno żyjemy w XXI wieku?

W czasie kiedy byłam brzuchaczem na blogu pojawił się post dotyczący ciążowych zabobonów. Już wtedy byłam zaskoczona tym, że w XXI wieku ludzie nadal wierzą w gusła.
Przesądy dotyczące ciąży były przezabawne, teraz doszukałam się takich, które dotyczą niemowlaków i karmienia piersią. Niektóre bawią mnie równie mocno, inne nie bawią wcale. "Mądrości ludowe" miały rację bytu, kiedy ludzie nie byli wykształceni, przekazywali sobie informacje wyssane z palca i żyli nimi, bo nikt tych wiadomości nie weryfikował. Jednak kiedy w dzisiejszych czasach czytam na forum dla rodziców, że "od karmienia piersią dostaje się raka, bo dziecko gryzie sutki" to naprawdę gorzko płaczę nad ludzką głupotą...

wtorek, 7 października 2014

1. miesiąc z życia Tadzia

Narodziny dziecka to przełomowy moment w naszym życiu. To również czas stawiania pierwszych kroków w roli rodziców. Początki są trudne, ale także niesamowite. Każdego dnia staramy się zatrzymywać chwile na fotografiach, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że czas, który teraz przemija nigdy nie wróci.

Pierwszy miesiąc to niewątpliwie czas obserwowania zmian w życiu małego człowieka. Przyglądanie się temu jak rośnie i zaczyna poznawać świat. To zauważanie drobnych, pozornie nieistotnych, a jednocześnie wielkich dokonań, których z każdym dniem będzie więcej.
W ciągu dwóch tygodni od porodu Tadziu przybrał na wadze 700 gramów, co można bez problemu dostrzec na jego niewielkim ciałku. Drugi podbródek, oponki pojawiające się na udach, kostkach i nadgarstkach nadają uroku! Kolejne ważenie podczas wizyty u lekarza rodzinnego w 6 tygodniu.
Na dodatek - co typowe dla niemowlaka - przepięknie pachnie małym dzieckiem, a po kąpieli także oliwką.


czwartek, 2 października 2014

Pierwsze refleksje matki

Po trzech dniach od porodu, okazało się, że z nami-brzuchaczami wszystko w porządku i możemy wyjść ze szpitala. W domu rozpoczęła się nasza nowa, piękna historia we troje.

Muszę przyznać, że pojawienie się w domu noworodka to (nie)mała życiowa rewolucja. Bardzo przyjemna, ale jednak wywracająca świat do góry nogami. W czasie ciąży nie myślałam wcale o tym, jak będą wyglądały pierwsze chwile w domu.W szpitalu marzyłam o tym, żeby dostać wypis, zamknąć się we troje w czterech ścianach mieszkania, mieć azyl, delektować się sobą wzajemnie, odpoczywać; mimo że w szpitalu nie mogłam na nic narzekać. Opieka i atmosfera były jak najbardziej sprzyjające.
W domu, zaczęłam... płakać. Dlaczego? Nie wiadomo. Opadły emocje, zrodziły się obawy, skupiłam się na tym, że Tadzik jest taki piękny i ładnie pachnie, narzeczony jest tak blisko. Dotarło do mnie, że już zawsze będziemy odpowiedzialni, za tego małego człowieka.Czułam jak wszystko mnie boli, ale jestem przeszczęśliwa. Nie mam ciążowego, dużego brzucha - nie jestem brzuchaczem, za to mam syna. Mamy syna, na którego czekaliśmy całe dziewięć miesięcy... Jeszcze wiele różnorodnych myśli chodziło mi wtedy po głowie, może to burza hormonów, a może nie. Nie wiadomo.