2. marca 2013 - dzień, w którym namacalnie zostałam pierwszy raz mamą... Mamą aniołka urodzonego przedwcześnie. Nieopisany ból rozdarł bezpowrotnie moje serce na milion małych kawałków. Różne myśli targały moją głową. Pogrzeb, tęsknota za kimś kogo jeszcze nie poznałam a pokochałam najmocniej na świecie. W tamtym momencie nie chciałam mieć dzieci nigdy więcej. A co gdyby znów się coś stało? Moje macierzyństwo nie zaczęło się pięknie. Nie tak to miało wyglądać. Zamiast ślicznych ubranek były znicze.
Instynkt macierzyński robił swoje i trzy miesiące później zobaczyłam upragnione dwie kreski na teście ciążowym. Radość przeplatana ze strachem. Euforia podczas kupowania każdego ubranka, pieluszki czy wózka była niesamowita. Starannie przygotowany pokój czekał na maleństwo. Będzie syn! Ogłosiliśmy światu. Jedyne męskie imię jakie mi się podoba to Jakub - bez dyskusji (i tak już zostało). Nie mogłam się już doczekać i każdy kolejny tydzień ciągnął mi się w nieskończoność.
Weronika i Jakub Fot. Mariusz Bortko |