piątek, 30 stycznia 2015

Dieta matki karmiącej

Czy matka karmiąca powinna być na diecie? Owszem, ale nie chodzi tu o żadne restrykcyjne zasady, których bez względu na wszystko trzeba przestrzegać. Nie chodzi o liść sałaty i szklankę wody, ani o jedzenie za dwóch. W tym przypadku sedno sprawy to raczej zdrowe, lekkostrawne posiłki i przede wszystkim obserwacja niemowlaka. Dieta matki karmiącej to mit, ale warto dbać o to, by dostarczyć organizmowi wartościowych składników, zamiast zapychać się ciężkostrawnymi posiłkami.

Nie wszystkie dzieci mają kolki, ale jeśli mają to często winą za nie obarcza się matki, które na pewno źle się odżywiają. Zastanówmy się jednak czy istnieje związek między dietą matki, a kolkami. Moim zdaniem nie. Masz prawo się ze mną nie zgodzić, bo to jedynie moja opinia wynikająca z prywatnej obserwacji i przeczytania kilku internetowych artykułów. Początkowo byłam naiwna, faktycznie wierzyłam w opowieści o tym, że jedno z drugim idzie w parze. Kiedy Tadziu późnym wieczorem nie mógł spać, prężył się i bolał go brzuch od razu widziałam w głowie winowajcę - na przykład jedzone na obiad spaghetti. W głowie mnóstwo pytań - może zbyt tłuste, może za ostre, może to wina pomidorów? Gdzieś wyczytałam, że pomidory uczulają... Werdykt ogłoszony, makaron z sosem pomidorowym jest naszym wrogiem numer jeden. Właściwie nie naszym, tylko Tadzia, bo ja uwielbiam, mogłabym jeść codziennie. I co teraz, co z tym fantem zrobić? Skoro uwielbiam to zjadłam znów, jakiś czas po opisanym wyżej incydencie. I nic. Oczekiwałam, obserwowałam i... ucieszyłam się, bo Tadziowi jednak nic nie dolegało. Spaghetti wróciło do łask, pomidory nie uczuliły, ból brzucha nie zjawił się drugi raz, a już na pewno nie był spowodowany zjedzonym przeze mnie obiadem. W ten sposób uwolniłam się trochę i przestałam pilnować tego co jem - jadłam wszystko.



Tadziu nie miał kolek, w zasadzie ból brzucha doskwierał mu tylko kilka razy, chociaż karmiony jest piersią i nie przestrzegam diety. Nasza znajoma, której syn jest zaledwie dzień młodszy od naszego,  karmiła go cały czas mlekiem modyfikowanym, a kolki były ich codziennością. Wniosek z tego taki, że dieta i kolki niewiele mają ze sobą wspólnego. Jeśli mi uwierzysz, może i nie będziesz spała spokojniej, ale na pewno zjesz ze smakiem.

A tak w ogóle wkurza mnie to, że bardzo dużo mówi się o tym czego nie wolno, wokół mnóstwo zakazów. Za to mało mówi się o tym, co wspomaga laktację i co robić, by pokarmu było więcej, by w ogóle był...

A robić można wiele:
  • Warto pić dużo wody, bowiem okres karmienia piersią to czas wzmożonego zapotrzebowania na płyny. Mówi się o tym, że każdy człowiek powinien wypijać średnio 2.5 litra wody dziennie, wobec tego dobrze, gdyby matka karmiąca wypijała nieco więcej, by wspomóc produkcję pokarmu. Dzięki temu będzie łatwiej zgubić zbędne kilogramy z okresu ciąży i wrócić do formy po porodzie.
  • Warto pamiętać, żeby jeść nieco więcej niż do tej pory. Nie chodzi jednak o to, żeby obżerać się bez opamiętania, a jedynie dostarczyć organizmowi około 500 kalorii więcej, bowiem potrzebuje on dodatkowej energii. Ja nie mam problemu ze spełnieniem tego warunku, karmiąc piersią jestem ciągle głodna i nawet noc jest często idealną porą na kanapkę.
  • Warto włączyć do diety słód jęczmienny, który wspomaga laktację. W aptece/niektórych drogeriach można kupić preparat na bazie słodu jęczmiennego i melisy, do rozpuszczenia w mleku. Alternatywą jest po prostu słód, ziarna, które traktować można jako przekąskę.
 

 A teraz wszystko czego rzekomo nie wolno, ale czy na pewno trzeba sobie odmawiać tych produktów?
  • Pić kawy i mocnej herbaty
  • Pić napojów gazowanych
  • Jeść cytrusów, truskawek, kakao, czekolady, orzechów i pomidorów.
    Uczulać mogą również ryby i jajka.
  • Pić krowiego mleka.
  • Jeść potraw tłustych
  • Jeść potraw ostrych, unikać przypraw bardzo aromatycznych, np. czosnku.
  • Jeść warzyw strączkowych, brokułów czy kalafiorów, które są wzdymające.
  • Jeść fast foodów, potraw "gotowych", zupek w proszku etc.
Jestem matką wyrodną. Zaczynam dzień od filiżanki kawy, uwielbiam herbatę i czasem zdarza mi się wypić napój gazowany. Jadam cytrusy i pomidory, nie zrezygnowałam z czekolady. Jajek i mleka jest w mojej diecie nawet więcej niż do tej pory. Nie jadam tłusto, nie jadam zupek w proszku, ale czosnek lubię i musi chociaż czasem znaleźć się w jakiejś potrawie. Nie zrezygnowałam z produktów zakazanych. Dlaczego? Dlatego, że nie ma takiej potrzeby. Obserwuję swojego syna, zachowuję umiar i śpię spokojnie. Tadziu nie ma alergii, nie zachowuje się podejrzanie, więc i ja staram się nie zgłupieć.

Podsumowując - nie dajmy się zwariować! Nie panikujmy, nie popadajmy ze skrajności w skrajność i zachowajmy zdrowy rozsądek. Przede wszystkim obserwujmy nasze niemowlaki, szczególnie wtedy kiedy coś Cię zaniepokoi. Jeśli zauważy się coś niepokojącego można odstawić produkt i spróbować wprowadzić go ponownie po jakimś czasie. Rezygnujmy z czegoś dopiero wtedy, kiedy naprawdę istnieje taka konieczność, nie wychodźmy z założenia, że nie wolno, jeśli jeszcze czegoś nie spróbowaliśmy...

A Wy drogie mamy - przestrzegacie zasad diety dla matek karmiących?
Wasze dzieci są alergikami czy może jedzenie czosnku i mała kawa nie robią na nich wrażenia?

4 komentarze:

  1. Jestem zdania,że nie warto popadać w skrajności. Jaj ty jem wszystko i obserwuje. Dzięki temu wiem, że mój synek ma uczulenie na czekoladę, a po kwaśnej śmietanie boli go brzuszek. I w sumie tylko tych produktów unikam. Herbatę pije litrami bo uwielbiam. I raczej nie jem produktów wzdymajacych. A reszta jak najbardziej na tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka dieta, bez popadania w skrajności pozwala znów poznawać dziecko i jak widać w Twojej wypowiedzi, obserwacja pozwala na ograniczenie jedynie tych produktów, które naprawdę nie pasują maluchowi :)

      Usuń
  2. Ostatnio byłam na spotkaniu rodzinnym. Trzy matki karmiące i jedna młoda, bezdzietna pani ginekolog. Jako, że jestem mamą wcześniaka wzbudziłam zgrozę jedząc przygotowanego przez gospodynię kotleta schabowego (w panierce i smażonego) do tego jakieś marynowane cudeńka i jeszcze sałatka warzywna z MAJONEZEM. No ale miarka się przebrała jak sięgnęłam po kawałek pomarańczy. Oczywiście najwięcej do powiedzenia na temat mojej diety miała bezdzietna. Jak ja matka dziecka tak wrażliwego, tak delikatnego mogę mu fundować takie problemy? Przecież go uczulę i wszystko robię źle. Ale moje dziecko naprawdę nie reaguje na to co je mama. A ja jak zjem co lubię to mam lepszy humor a to na pewno dobrze wpływa na laktację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie rozbawił ten komentarz, ogólnie bawi mnie bardzo, jak zachowanie matki karmiącej/ciężarnej budzi oburzenie :)
      Tak to już jest, że wszyscy wokoło wiedzą lepiej co powinnyśmy, a czego NIE MOŻEMY jeść. A fakt, że coś lubimy i mamy na coś ochotę jest na szarym końcu, bo... dziecko jest ważniejsze :D

      Usuń

Zobacz też:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...