sobota, 24 stycznia 2015

Płakałam w mięsnym, wielkie mi rzeczy

Rozmowa z brzuchatą koleżanką obudziła w mojej głowie kilka ciążowych wspomnień. Między innymi o tym, że nie mogłam spać na brzuchu i tęskniłam za tym cholernie! Przez moment poczułam zazdrość - dla niej to dopiero/już 32 tydzień ciąży. Jeszcze ma duży brzuch, czuje ruchy. Pewnie co pięć minut chodzi siku, ale to nieważne. Zajada się potrawami, których wcześniej nie lubiła i płacze. No właśnie, płacze.

Nie mogę powiedzieć, że przed ciążą nie byłam wrażliwa. Byłam, ale nie wzruszały mnie filmy, które mogłyby statystycznie podnieść częstotliwość mojego płaczu. Przyjaciółka płakała w kinie przy śmierci Dubledore'a, a ja zerkałam z niedowierzaniem. Wzrusza mnie jak Ty Pannington buduje amerykanom domy w programie Extreme Makeover: Home Edition (Dom nie do poznania), ale bez przesady.  
Płakałam czasem, tak zwany kryzys osobowości - płaczesz i właściwie to nie wiesz dlaczego. Kobiece to takie rzekomo, nic nie poradzę, że tak właśnie mam.


Potem ciąża. Zostałam brzuchaczem - płakałam rzadko, ale za to w rewelacyjnych okolicznościach i znienacka. Taka sytuacja. W drodze na grilla jedziemy do sklepu po mięso, spieszymy się nieco, więc dobrze, gdyby zakupy przebiegły sprawnie. Stajemy przed ladami. Narzeczony pyta co będę jadła. Płaczę. W mięsnym. Nie wiem co wybrać. Płaczę. Jeszcze nigdy przy wyborze kiełbasy nie rządziły mną takie emocje. Przysięgam, tylko ten jeden raz płakałam w mięsnym, bo nie mogłam się zdecydować.

Mamo! Pamiętaj, że teraz to ja jestem od płakania, nie Ty!
Urodziłam. Mam na świecie prawie pięciomiesięcznego syna. I już nie płaczę ani w mięsnym, ani w warzywniaku. Całe szczęście, że wahania nastrojów kiedyś mają swój kres. Można bez obaw ruszać na zakupy i dokonywać mniejszych lub większych wyborów bez obaw, że zaraz będzie się głośno szlochać.
Jednak coś się zmieniło. Teraz oglądając komedię romantyczną wzruszam się widząc żółwie wykluwające się z jajek na plaży, choć reżyser pewnie tego nie przewidział, bo inni płaczą podczas pocałunku głównych bohaterów. Inni może tak, matka nie. No, ale jak się nie wzruszyć, kiedy te małe żółwie tak niezdarnie idą, ubabrane piaskiem, wkładają w to tyle siły - nie pozostaje nic innego jak łkać i trzymać za nie kciuki.

Jak widać, nie wszystkie hormony wracają do normy po porodzie, a przynajmniej nie od razu. Ciąża zostawia po sobie ślady, nie tylko w postaci rozstępów, czasem także są to zmiany w psychice.

4 komentarze:

  1. Oj tak! U mnie podobnie :) starszak ma prawie 2 latka, a ja dalej mam takie odpały jak widzę podobne sceny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja nie płacze na filmach w kinie, bo zdążę się wypłakać już na zwiastunach, ot taka miękka kluska ze mnie, a jeszcze w ciąży nie byłam! strach się bać! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja patrzę na siebie to czasem wydaje mi się, że praca płaczki na pogrzebach byłaby moją wymarzoną. Upust emocji + zarobek. Ostatnio płakałam jak umierał Mufasa w Królu Lwie i dostałam ataku rycznego na "Pamiętniku" (dodam, że oba filmy znam doskonale). Najbardziej płaczliwa to jestem podczas miesiączki, popłakałam się raz kiedy nie mogłam odszukać karty płatniczej i nie mogłam zrealizować swojego zakupu w postaci keczupu. Dziecka nie mam, a w wieku licealnym byłam mniej płaczliwa... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje największe wyciskacze łez? Żadne tam "Stalowe magnolie". Płaczę za każdym razem widząc w tv reklamy allegro - najpierw była ta z psem, potem świąteczna (pierwsze święta z dzieckiem - normalnie potoki łez wzruszenia) - serio, nie przesadzam, ryk za KAŻDYM razem. W Wigilię spektakularnie rozbeczałam się czytając Ewangelię przed opłatkiem - a za mną równie spektakularnie kuzynka - wtedy w 5. miesiącu ciąży :D Marcela ma pół roku, a ja wciąż zaskakuję samą siebie ;)

    OdpowiedzUsuń

Zobacz też:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...