czwartek, 7 stycznia 2016

17. miesiąc z życia Tadzia


szesnasty miesiąc życia
Tadeusz skończył właśnie 16 miesiąc, mieliśmy akurat grudzień, a co za tym idzie okres świąteczny i sylwester (drugi raz w życiu naszego syna!) - mieliśmy wielkie porównanie z rokiem poprzednim. Czy tego chcemy czy nie, w przypadku dzieci rok to wielki skok w "dorosłość", którego po sobie, aż tak nie zauważamy. Tadeusz rok temu leżał jak betka, od niechcenia przyglądał się choince, która średnio go interesowała, nie mógł zjeść pyszności ze świątecznego stołu, a nowy rok powitał otworzonym na kilka minut okiem, bo po wypiciu maminego mleka w ramach toastu, poszedł spać dalej. W tym roku mógł zjeść z nami barszcz i uszka, spróbować karpia czy ciasta. Ochoczo ściągał bombki z choinki, rzucał nimi i zaglądał do prezentów, a w sylwestra wytrwał do północy (a my jako wyrodni rodzice na to pozwoliliśmy!)... Nie mogę nacieszyć się i nasycić tym, że obok nas zamiast małego człowieczka, który niewiele rozumie jest teraz coraz bardziej rozumny i mądry chłopiec. Co prawda jeśli chodzi o mowę werbalną to w dalszym ciągu, my głosimy monologi, a Tadeusz ewentualnie próbuje odpowiedzieć po swojemu. Za to z pewnością rozumie mnóstwo komunikatów, zdecydowanie więcej niż mogłoby się wydawać. A jego mowa niewerbalna zaskakuje - kto by pomyślał, że machaniem rękoma i "yyy, aaa" można przekazać tyle informacji. Nie mniej jednak trochę nie mogę się doczekać aż wreszcie coś powie!


W tym miesiącu zaobserwowałam po raz kolejny lęk separacyjny - raczej nie większy niż do tej pory, ale raz po raz obecny - szczególnie wobec taty. Kiedy musi iść do pracy, wychodzi "oficjalnie" to problemu nie ma. Tradycyjnie: buziak, papa, znów buziak, jeszcze ze dwa buziaki, papa. I tata poszedł, wiadomo, że wróci po południu. Jednak kiedy znika niespodziewanie, np. za drzwiami łazienki, następuje panika i lament, bo jak on mógł pójść, bez dziecka... Nie jest to jednak standardowe zachowanie, kiedy któregoś z rodziców brakuje obok, więc nie ma co się martwić. Gdy zostaje sam z dziadkami, też dzielnie znosi rozłąkę, więc to chyba chwilowe smutki, które trzeba zrozumieć i przeczekać.

szesnasty miesiąc życia
Cieszy nas to, że jest dosyć kontaktowym dzieckiem, które potrafi bawić się z innymi, a co więcej sprawia mu to ogromną radość i nie jest "rzepem" trzymającym się nogawki rodziców. Zważając jednak na wspomniany wcześniej lęk separacyjny, który czasem się pojawia, nie wiadomo jak zabawa z innymi dzieciakami wyglądałaby, gdyby nie było nas obok. Jestem bardzo ciekawa, szczególnie, że coraz częściej i poważniej myślimy nad zapisaniem Tadzia do klubu malucha, chociaż na kilka godzin w tygodniu. Myślę, że to dobra pora, by uczyć małego człowieka życia w społeczeństwie i pokazać mu, że istnieje świat poza rodzicami i domem. Obaw mam oczywiście tak samo dużo, jak argumentów świadczących go zaletach wysłania go do a'la żłobka, ale to chyba zupełnie normalne i towarzyszy każdemu rodzicowi, prawda?

W szesnastym miesiącu - chociaż nie wiek, a okres świąteczny ma tutaj znaczenie - zupełnie zgubiliśmy rytm dnia, nad czym ubolewam strasznie. Najpierw Tadeusz zrezygnował z drzemki w ciągu dnia, raz i drugi, a potem świąteczne podróżowanie (od jednych dziadków do drugich) sprawiło, że plan dnia szlag trafił. Mały człowiek co prawda przetrwał i doskonale odnalazł się w tym całym zamieszaniu, jednak powrót do stałych pór posiłków czy drzemek jest wskazany. Niestety jest też trudny.

W związku z tym, że Tadeusz najchętniej śpi z nami, a uśpienie go czy przełożenie do łóżeczku graniczy z cudem, postanowiliśmy spróbować przesiedlić małego człowieka do "dorosłego łóżka" w jego pokoju. Przestaliśmy się łudzić, że spanie w łóżeczku jeszcze mu się spodoba, a jednocześnie próbujemy wygospodarować przestrzeń na pudła z zabawkami (ta przestrzeń byłaby, gdyby zlikwidować łóżeczko...). Pierwsze kilka dni wypadło względnie dobrze, o ile nocne wędrówki, a ostatecznie kapitulację można uznać za "dobre". Prawda jest taka, że próbujemy usypiać syna w jego łóżku, w jego pokoju. Potem chodzimy w te i we wte, a na końcu przymykamy oko i śpimy we troje. Jak wiadomo, nie od razu Kraków zbudowano, więc liczymy się z tym, że cały proces potrwa i staramy się nie robić nic na siłę. I cieszymy się drobnymi sukcesami - jest lepiej niż w przypadku łóżeczka.

Podsumowując:
  • zębów 9
  • rozmiar ubrań: 80-86cm
  • waga ok 10,5 kg
  • rozmiar buta: 22
  • chodzi samodzielnie
  • nadal nie mówi (poza pojedynczymi: mama, tata), ale naśladuje dźwięki i dzielnie próbuje porozumiewać się po swojemu
  • karmiony piersią
  • pierwszy raz skróciliśmy włosy na głowie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz też:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...