Chustowe macanki to nic innego, jak spotkanie rodziców, którzy zafascynowani noszeniem dzieciaków w chustach chcą wyjść na przeciw innym rodzicom by podzielić się doświadczeniami, pokazać swoje kolorowe, tkane cuda i podotykać innych chust, by być może wśród nich znaleźć coś dla siebie. Właśnie takie chustowe macanki odbyły się w Pile po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni. To wyjątkowe spotkanie, wyjątkowi rodzice i niesamowity czas razem. Z pewnością okazja, by zawrzeć trwałe przyjaźnie.
Spotkanie było wspaniałe i mówię to z perspektywy laika, który znalazł się wśród osób zakochanych w chustach i mających doświadczenie w motaniu nie jednego, a czasem już kilku dzieciaków. Pogoda tego dnia nie rozpieszczała, deszcz lał jak z cebra, więc nie wszystkim udało się dotrzeć, ale kameralne spotkania mają swój urok. Była okazja do poznania nowych osób, nawiązywania bliższych relacji, które pewnie dzięki regularnym chustowym spotkaniom staną się trwalsze. Była kawa, ciasto, plotki o urokach i trudach macierzyństwa. Nie zabrakło klasycznego hasła: Zerknijcie na moje dzieci proszę, chciałabym w samotności skorzystać z toalety. To chyba standard spotkań rodzicielskich z dziećmi u boku, kiedy pragniemy chociaż na chwilę zostawić widownię w dobrych rękach. Mam nadzieję, że pilska grupa chustowa będzie się rozkręcała, a na kolejnych spotkaniach frekwencja będzie tylko większa! Poza tym z czasem, znając lepiej teren i towarzystwo, łatwiej okiełznać potomstwo i czerpać nową wiedzę, i pozytywną energię z takich spotkań. Tak czy siak chusty wymacane - ta miękka, ta trochę bardziej szorstka, ta z domieszką kaszmiru, a ta 100% bawełny, piękne kolory, dobry splot.... Generalnie orgazm nad niekończącymi się metrami przeróżnych materiałów.