Macierzyństwo...
Wyczekiwałam tego czasu bardzo mocno. Nie było to dla mnie coś nowego, nie było to moje pierwsze podejście do tematu, ale wyczekiwałam tego, chciałam wreszcie doświadczyć bycia mamą. Niczego tak w życiu nie pragnęłam,
jak poznać, czym tak naprawdę jest macierzyństwo. Po wcześniejszych przejściach i podejściach musiało minąć trochę czasu, abym była gotowa ponownie starać się o dziecko. Wiedziałam, że jeśli zobaczę te
dwie kreski na teście ciążowym, będę musiała myśleć pozytywnie i zapomnieć o tym co wydarzyło się
wcześniej. Wiedziałam, że muszę być w pełni gotowa psychicznie na to, co miało nadejść. Czekałam na ten moment dobry rok, aż w końcu oznajmiłam narzeczonemu: Jestem gotowa! Możemy spróbować jeszcze raz. Bardzo ucieszyła go ta
wiadomość. Staraliśmy się prawie kolejny rok - byliśmy cierpliwi, bo
wiedzieliśmy, że w końcu nam się uda. No i tak się stało. Po wielu
smutnych chwilach i morzu łez, udało mi się. W święta 2014 roku zobaczyłam upragnione dwie
kreski! Hura! Radość nie do opisania. Czekaliśmy jedynie na potwierdzenie tej informacji u
lekarza. Okazało się, wszystko jest tak jak chcieliśmy, w najlepszym porządku. Cieszyliśmy się bardzo,
ale muszę przyznać, że wtedy nie chciałam jeszcze dzielić się z nikim tą radością. Może i byłam niemądra, ale nie chciałam zapeszyć. Miałam być gotowa, nie
myśleć o wcześniejszych sytuacjach, ale kiedy przyszło co do czego, okazało się,
że wspomnienia wróciły, obawy również. Nawet nie mówiłam o nich narzeczonemu.
Dusiłam wszystko w sobie i modliłam się, aby tym razem udało się, abym w końcu dotrwała
do końca...
Martyna z córeczką Marysią Fot. Selfie |