czwartek, 7 lipca 2016

Czym jest dla mnie macierzyństwo? / Sylwia

Nim zaczęłam starać się z mężem o Prezesa, macierzyństwo kojarzyło mi się z błogim stanem, w którym wszystko jest jasne, piękne i radosne. Na dzień dzisiejszy wiem, że to ciągła niewiadoma i walka, w której nie zawsze to ja wygrywam. W sumie zawsze zwycięża młody, więc jestem na straconej pozycji. Każdy dzień kryje w sobie niespodziankę, jak jajko niespodzianka – nigdy nie wiesz na co trafisz, a nie zawsze zabawka Cię zadowala. Jest to ciągła nauka: cierpliwości, zrozumienia i kompromisów. 

Według encyklopedii macierzyństwo to „fakt posiadania dziecka przez kobietę i bycia matką”, ale to coś więcej, o czym encyklopedia już nie mówi. Gdzieś w czeluściach internetu spotkałam się ze zdaniem: „łatwo jest być matką, gdy dziecko rodzi się zdrowe, mądre i śliczne”, nie zgadzam się do końca z tym, bo:
a)    Nie tyle łatwo, co łatwiej.
b)    Każde dziecko jest śliczne, bez znaczenia jest czy zdrowe, czy nie.


Pierwszą bitwę z naszym maleństwem stoczyłam podczas porodu. Miało być „jak na prawdziwą kobietę przystało” naturalnie. Zaczęło się naturalnie, ale po kilku godzinach skończyło się cesarskim cięciem, co przez wielu uważane jest za niedopuszczalne. Tak, niestety wiele osób twierdzi, ze poród przez CC, to nie poród. Kolejny punkt, który zdyskwalifikował mnie jako „prawdziwą matkę” nastąpił chwilę później, kiedy przyszło do karmienia. W szpitalu przeszłam katorgę, każda położna przystawiała młodego do mojej piersi, a on nie chciał i nie umiała „załapać”, kończyło się to „wspaniałe” karmienie płaczem, zarówno dziecka, jak i moim. Nie wyobrażałam sobie, że nie będę karmić piersią. W kółko wszędzie powtarzano „karmienie piersią to najlepsze, co może być”, „trzeba karmić piersią” itp. Wychodząc ze szpitala byłam u kresu wytrzymałości, obwiniałam siebie, ubzdurałam sobie, że jestem do niczego, że nie nadaję się na matkę, bo nie potrafię nakarmić dziecka, tak jak to powinno być. Szpilę dodatkowo wbiła mama mojego męża, mówiąc „nie karmisz piersią, to i Filip nie czuje tej bliskości, jaka powinna być między wami”. Czułam się jakbym dostała w policzek, wiem że nie powiedziała tego na złość, to dobra kobieta, ale nie umiem tego zapomnieć. Całe to wspaniałe karmienie skończyło się zatem trzy miesięcznym odciąganiem mleka, cycki mam jak flaki, bo odciągałam co dwie godziny ogromne ilości, byle by tylko nie zabrakło Prezesowi. Teraz wiem, że nie ważne jest czym i jak karmisz, najważniejsze jest to, ze dajesz dziecku poczucie bezpieczeństwa i miłość. Kolejne walki stoczyłam przy skokach rozwojowych i ząbkowaniu. Płakał młody, płakałam i ja. Codziennie! Zamykałam się w ubikacji, siadałam na kafelkach i ryczałam. Później znów wychodziło słońce. Dlatego dobrze jest mieć obok siebie kogoś, kto choć na chwilę zajmie się dzieckiem, a Ty odpoczniesz. Nie czyni Cię to złą matką. To normalne.


Macierzyństwo nie jest  łatwe, ale jest piękne. Kryje w sobie wiele pułapek, w które nieświadomie wpadamy. Wystarczy, że w wolnej chwili zaczniemy porównywać naszego malca z innymi dziećmi, w podobnym wieku z naszej okolicy. Młody ma dopiero półtora roku, a tak wiele jeszcze przed nami. Codziennie mam ochotę wyjść z domu i trzasnąć drzwiami, codziennie jednak spojrzy na mnie tymi swoimi czarującymi niebieskimi oczętami, strzeli uśmiech, który zwala z nóg i da mi najbardziej obślinionego buziaka ever. I znów nogi miękną, jestem cała dla niego. Owinął sobie mnie wokół palca już wtedy, kiedy zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym. 

Macierzyństwo dla mnie to nie tylko troski, smutki, chwile grozy czy walka, to przede wszystkim miłość, radość i poczucie spełnienia. To ciągła nauka i poświęcenie. Wiem, że oddam za niego życie, będę chodzić nago, byle by mu było ciepło, oddam mu ostatnią kromkę chleba, byle by nie był głodny. Serce moje pęka, gdy widzę jak płacze, ale to samo serce się raduje, kiedy widzę uśmiech na jego maleńkiej twarzy. Chcę celebrować każdą chwilę spędzoną razem i tą dobrą, jak i tą, której towarzyszą łzy…

***
Jestem Sylwia. Początkująca matka, czerpiąca z życia to co najlepsze, ciesząca się każdą chwilą spędzoną wśród najbliższych. (nie)Perfekcyjna Pani Domu, która kocha gotować i piec, a jeszcze bardziej jeść. Matka małego człowieka - Prezesa, który wytrąca ją z równowagi każdego dnia, który wywrócił jej życie do góry nogami i wykorzystuje każdą chwilę by latać z gołym tyłkiem po mieszkaniu. Żona, matka, a przede wszystkim kobieta, z kompleksami, które kocha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz też:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...