Niemowlaki nie zdają sobie sprawy z tego, że dorośli funkcjonują zgoła inaczej niż one same. Nie wiedzą, że rodzice czasem muszą skorzystać z toalety, bo nie noszą pampersów. Nie
wiedzą, że trzeba ugotować obiad, bo za dorosłymi nie chodzi cycek ani
butelka, które na zawołanie zaspokoją głód. Jeśli obiad już uda się
ugotować to potrzeba jeszcze chwili czasu, żeby go zjeść. Niemowlaki
nie wiedzą też, że czasem trzeba sprzątać, prać, prasować. A nawet
jeśli im o tym wszystkim powiesz, to pewnie uznają, że kłamiesz albo żartujesz.
Wiadomo, że wszystkie obowiązki można pogodzić z wychowaniem dziecka. Można pogodzić zajmowanie się domem z zajmowaniem się dzieckiem. Ba, nawet pracę zawodową można pogodzić z zajmowaniem się domem i wychowywaniem dzieci. Samemu można góry przenosić, ale razem jest dużo prościej. Dlatego pomyślałam, że nagrodę powinni dostać rodzice, którzy samotnie wychowują dzieci. Pomijając już fakt, że samo wychowanie - czy we dwoje czy w pojedynkę - to ciężki kawałek chleba.
Wiadomo, że wszystkie obowiązki można pogodzić z wychowaniem dziecka. Można pogodzić zajmowanie się domem z zajmowaniem się dzieckiem. Ba, nawet pracę zawodową można pogodzić z zajmowaniem się domem i wychowywaniem dzieci. Samemu można góry przenosić, ale razem jest dużo prościej. Dlatego pomyślałam, że nagrodę powinni dostać rodzice, którzy samotnie wychowują dzieci. Pomijając już fakt, że samo wychowanie - czy we dwoje czy w pojedynkę - to ciężki kawałek chleba.
Dużo czasu spędzam z Tedim sama, ale wiem, że w końcu
wróci tata, który przejmie część obowiązków. A co, kiedy wiadomo, że druga osoba nie wróci i na polu bitwy zostajemy sami? Tadeusz ma aktualnie niecałe 3 miesiące, wobec czego nie funkcjonuje jeszcze według
stałego harmonogramu dnia. Często sam ustala go na bieżąco, zgodnie ze swoim widzimisię.
Jednego dnia dużo śpi, innego grasuje godzinami. W czasie skoków
rozwojowych całe dnie spędza przy cycku. Naprawdę nie możemy narzekać -
nie walczymy z kolkami, nie dopadła nas żadna choroba, jeszcze nie wychodzą
zęby... A mimo to moment, w którym Tata Tadeusza wraca z pracy i jesteśmy we troje jest najpiękniejszą chwilą w ciągu dnia. Czasem zbawieniem. Czasem tylko na to czekam, z nadzieją,
że wcisnę mu Tadzia w objęcia, prawie że w progu i zajmę się czymś
innym. Czymkolwiek, byle czymś "dorosłym", byle pozbyć się rutyny, byle chwilę była cisza i nikt, nic ode mnie nie chciał. Czasem mam dość w takie zwykłe dni,
kiedy naprawdę nie dzieje się nic specjalnego, a rutyna zabija... a co z bardziej
ekstremalnymi sytuacjami? Co kiedy nie można odpocząć nawet przez godzinę? Nawet pół godziny, czasem nawet dziesięć minut...
Oszalałabym gdybym na każdy spacer miała chodzić sama. Tadziu - który jest coraz cięższy - w połączeniu z gondolą jest
doskonałym zamiennikiem hantli na siłowni. Po zejściu z czwartego piętra trzeba
wystawić z piwnicy stelaż do wózka, potem połączyć go ze wspomnianą
gondolą. Pół biedy kiedy Tadeusz nie krzyczy, matka tylko
się spoci. A jak krzyczy to matka spoci się i żałuje, że ma tylko 2
ręce, bo przydałaby się trzecia do trzymania smoczka! Chociaż nie... nasze dziecko gardzi smoczkiem, lepiej byłoby wyjąć cycki na półpiętrze. Podczas spaceru w pojedynkę
ciężko zrobić zakupy, bo po powrocie do domu trzeba by zrezygnować z
zabrania dziecka lub siatek do domu. Trudny wybór. Być może właśnie z myślą o
rodzicach działających w pojedynkę wymyślili zakupy internetowe z dowozem do domu?
Gdybym wszystko musiała robić sama
to prawdopodobnie zabiłabym połowę personelu przychodni, podczas kontroli bioder w poradni preluksacyjnej. Spędziłam całe 1.5 godziny w kolejce po numerek i chcąc umówić następną
wizytę. Tata Tadeusza zabawiał dziecię, a ja klnęłam pod nosem walcząc o miejsce
do rejestracji. Gdybym miała to robić z nosidełkiem w ręku i uspokajając
płaczące niemowlę to oszalałabym, przysięgam. Oszalałabym pewnie przy każdej innej wizycie u lekarza, przy chorobie swojej lub dziecka, podczas wyjazdów na uczelnię - o ile w ogóle byłabym w stanie sama z dzieckiem studiować. Takich sytuacji są miliony. Miliony momentów, w których ma się ochotę rzucić wszystko w cholerę i wywiesić białą flagę.
Gdybym miała sama chodzić na wszystkie wizyty do lekarza, sama znosić wychodzące zęby, przeżywać sama każdy skok rozwojowy, usypiać sama, karmić sama, a potem sama prowadzać do przedszkola, sama odrabiać lekcje z małym człowiekiem i w ogóle wychowywać sama... to na pewno dałabym sobie radę, ale jednak we dwoje jest dużo prościej, łatwiej i przyjemniej.
Nie mniej jednak czapki z głów dla tych, którzy sami przenoszą góry!
Nie mniej jednak czapki z głów dla tych, którzy sami przenoszą góry!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz