Zawsze z utęsknieniem czekam na lato, które daje możliwość noszenia zwiewnych kiecek, sandałów i narzekania na wysokie temperatury. Czekam na świeże owoce i warzywa, które kupię na pobliskim targu zamiast w markecie, i które smakują o niebo lepiej, niż kupione w każdej innej porze roku. A po potem, kiedy już nasycę się wszystkimi smakami, upałem, słońcem to uwielbiam koniec lata, ciepłe i słoneczne początki jesieni... kasztany i żołędzie spadające z drzew, a potem złote i szeleszczące pod stopami liście. Niższe temperatury, które zmuszają do ubrania miękkiego swetra i grubych rajstop do sukienki, uwielbiam jesienne ubrania! Uwielbiam chłodne poranki, rześkie powietrze, gorącą i rozgrzewającą herbatę z malinowym sokiem, a przede wszystkim uwielbiam jesienne jedzenie! Uwielbiam wyczekiwane przez cały rok dojrzałe śliwki, soczyste gruszki,
słodkie kukurydze w kolbach i wielkie dynie, które świetnie nadają się
na zupę krem, kompot, placki...
Nie planowałam zaprawiać śliwek, zrobiłam wiśnie w syropie i zamierzałam skupić się na kremie z dyni, który gotowy do jedzenia zamknę w słoikach, zamiast mrozić warzywo w kawałkach. Jednak podczas wizyty u dziadków Tadeusza dostaliśmy ogromne wiadro pełne śliwek, których nie byłabym w stanie zjeść sama, chociaż kilogram pochłaniam na raz, bez najmniejszych problemów. Podzieliliśmy się więc z sąsiadami, upiekłam szybkie i proszkowe ciasto z owocami, a śliwek nie ubywało, w związku z czym postanowiłam zrobić swoje pierwsze domowe, prawdziwe powidła! Przeczytałam wszystkie możliwe przepisy na powidła, które znalazłam w internecie, skonsultowałam ze wszystkimi, którzy o śliwkach i powidłach słyszeli to i owo, a potem zabrałam się do roboty...
Przepis:
- Kilka kilogramów śliwek węgierek - najlepiej, kiedy owoce są megadojrzałe i zaczynają marszczyć się przy ogonku
- Odrobina wody
- Duży garnek (albo patelnia wok)
- Duża drewniana łyżka
- Cierpliwość, cierpliwość, cierpliwość...
- Inny duży garnek, jakby pierwszy się przypalił
- Słoiki
Jak widać, nie wiele potrzeba by przyrządzić prawdziwe, domowe powidła śliwkowe! Właściwie nie potrzeba nic poza samymi owocami oraz naczyniem, w którym będą się one smażyły...
Jak zrobić powidła śliwkowe? Po pierwsze warto umyć owoce, pozbyć się ogonków i liści, a potem przekrojone owoce bez pestek wrzucić do garnka - to moja ulubiona część przepisów. Śliwki warto podlać odrobiną wody, a potem dusić na małym ogniu, raz po raz mieszając, by owoce puściły sok i zmiękły. W tym momencie zaczynają się schody, bo zanim udało mi się rozgotować owoce, przypaliłam dwa garnki. Podobno mówi się o dwie szkołach robienia powideł - pierwsza zakłada, że owoce należy mieszać non stop, a druga wręcz przeciwnie, mówi o tym, by nie mieszać ich wcale. Ja mieszałam, jak widać za mało... Miękkie, mocno rozgotowane owoce zdjęłam z ognia i zostawiłam na noc, żeby odparowywały. Kolejnego dnia przełożyłam masę na powidła do woka, w którym owoce już się nie przysadzały i nie wymagały ciągłego kontrolowania. Smażyłam śliwki kolejne kilka godzin, a potem znów zostawiłam do odparowania, by wieczorem ponownie smażyć i zostawić... Trzeciego dnia znów smażyłam na małym ogniu, a im masa robiła się gęstsza, tym mieszałam częściej, aż do uzyskania odpowiedniej konsystencji, czyli do momentu, gdy nabrane na łyżkę powidła spadają, zamiast spływać z łyżki oraz kiedy kleks rzucony na talerz nie rozpływa się.
Nie da się ukryć, że powidła są czasochłonne i potrzeba mnóstwa cierpliwości, zanim owoce odparują i zredukują się odpowiednio - śliwki zmniejszą swoją pierwotną objętość mniej więcej o połowę i z wielkiego garnka owoców uzyskamy jedynie kilka słoiczków powideł. Usmażone, gotowe i gorące powidła należy przelać do słoiczków, odwrócone do góry nogami powinny być już wystarczająco dobrze zamknięte, ale ja dla pewności wolę zapasteryzować, więc gotuję słoiki jeszcze około dziesięciu minut. A potem wystarczy przykleić kolorowe etykiety i gotowe, idealne na osłodę zimowego śniadania!
Uwielbiam późne lato i jesień za wiele rzeczy, teraz również za... powidła śliwkowe!
Uwielbiam późne lato i jesień za wiele rzeczy, teraz również za... powidła śliwkowe!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUwielbiam powidła śliwkowe, które często dodaję do naleśników na słodko. Robię je sama oraz czasami kupuję gotowe w sklepie. Moimi ulubionymi są powidła Herbapol - https://www.herbapol.com.pl/produkt/powidla-sliwkowe. Bardzo mi smakują, a także (co najważniejsze) nie zawierają chemii - konserwantów. Zawsze weryfikuję takie rzeczy czytając skład produktu podany na etykiecie.
OdpowiedzUsuń