środa, 13 lipca 2016

Samodzielność? Pozwalam na nią...

Samodzielność dziecka wymaga mnóstwo samozaparcia, pokory i cierpliwości od rodzica! To wynika z moich obserwacji, bo kiedy Tadeusz staje się coraz bardziej samodzielny i chętny do pomocy we wszystkim, wtedy ja muszę walczyć sama ze sobą, by czasem zagryźć zęby i pozwalać mu na tą samodzielność. Pragnę żeby moje dziecko uczyło się, rozwijało, podejmowało wyzwania i miało wiarę w siebie w dorosłym życiu, ale żeby tak się stało, już teraz muszę pozwalać mu uczyć się, rozwijać, podejmować wyzwania i budować wiarę w siebie. Co nie zawsze jest takie proste, jak mogłoby się wydawać... Weźmy na przykład naukę jedzenia - chcemy żeby dziecko jadło samo, ale często zamiast pozwolić mu na naukę karmimy, żeby ono nie robiło bałaganu wokół talerza. Prawda? Święta prawda, tylko jak tu się uczyć, jeśli nie można ćwiczyć nowych umiejętności... To jedna z tych sytuacji, w których muszę walczyć sama ze sobą, bo nienawidzę kiedy Tadeusz dłubie w talerzu i wszędzie można znaleźć marchewkę, podłoga jest umazana ketchupem, a cała bluzka mokra od herbaty. Tak jednak wygląda pożądana samodzielność...

To samo dotyczy wszystkich innych kwestii - ubieramy dzieci, bo będzie szybciej niż kiedy zrobią to same albo sprzątamy za dzieci, bo zrobimy to dokładniej niż one. W ten sposób za kilka lat na pewno nie będziemy mieli obok siebie zaradnych i pewnych siebie ludzi, a szkoda. Samodzielność jest potrzebna - podejmowanie prób, popełnianie błędów i odnoszenie sukcesów, zdobywanie doświadczeń, wyciąganie wniosków czy bezmyślne powielanie zachowań uczą i kształtują nas od najmłodszych lat. Dzieci rozwijają się dzięki samodzielności, a my - rodzice mamy możliwość ten rozwój obserwować, wspomagać i cieszyć się, że mali ludzie stają się każdego dnia bardziej niezależni. 

Czasem ciężko pozwalać na samodzielność, ponieważ myślimy zupełnie inaczej niż dzieci - potrafimy ocenić czas, jaki zajmie dana czynność, widzimy konsekwencje czy zwyczajnie jesteśmy zmęczeni ósmym nieudanym podejściem. Sama często łapię się na tym, że robię coś odruchowo, po to, by chwilę później przypomnieć Tadeuszowi, że może zrobić to sam - np. ubrać czapkę albo zdjąć skarpety. Często największym błędem jest to, że dziecko wydaje nam się na coś za małe i wychodzimy z założenia, że sobie nie poradzi, nic bardziej mylnego. Nie miałam za dużo kontaktu z małymi dziećmi, póki sama nie urodziłam syna, toteż kiedy Tadeusz kilka pierwszych razów próbował zjeżdżać ze zjeżdżalni wydawało mi się, że sam sobie nie poradzi, tymczasem radził sobie świetnie. Teraz nie muszę stać przy nim i trzymać go za rękę, pozwalam na swobodną zabawę. Ostatnio nawet próbował zjeżdżać na brzuchu głową w dół, na szczęście bezpiecznie się to skończyło. Czy byłam pełna obaw i o mały włos nie dostałabym zawału na placu zabaw? Owszem, ale samodzielność syna wzięła górę. 

Prawda jest taka, że egzystencja nie zawsze jest lekka i piękna. Dzieciństwo może być bajeczne, a jednak prędzej czy później w nastoletnim, a później dorosłym życiu trzeba podejmować trudne decyzje, przeżywać negatywne emocje, dokonywać niełatwych wyborów. Warto żeby nasze dzieci były wówczas niezależne i samodzielne, by sprostać stawianym przez życie wyzwaniom. Pozwólmy im więc teraz nie tylko rosnąć, ale także dorastać.

Samodzielność to powód do dumy. Ja każdego dnia z niej pękam widząc samodzielność mojego syna. Kiedy wychodzimy na spacer, a ja idę po wózek do piwnicy to Tadeusz drepcze za mną po schodach, chociaż zawsze proszę żeby zaczekał. I tak wiem, że będzie schodził na dół, oczywiście dla zasady upominam, żeby był ostrożny, jednak nie boję się, bo wiem, że potrafi samodzielnie wejść i zejść ze schodów. Nie mniej jednak pękam z dumy, kiedy sąsiadki w panice krzyczą, że nie ma iść, bo na pewno spanie - a ja wiem, że nie spadnie! A jak spadnie to... powiem mu, że jego mama też kiedyś wpadła do piwnicy, obdarła się nieco, dziadek obkleił kolorowymi plastrami i wszystko dobrze się skończyło! Pękam również z dumy, kiedy moje dziecko okazuje się samodzielne, wręcz pomocne, chociaż wcale się tego od niego nie oczekuje. Kiedy Tata Tadeusz przynosi do domu zakupy, mały człowiek zaraz biegnie schować chleb do chlebaka. Obserwuje, uczy się, praktykuje... proste! Serce rośnie. 

Samodzielność - należy na nią pozwolić. Należy wspierać i pozwalać na niekończące się próby, iść obok i obserwować, tak by nie podcinać skrzydeł, ale poczuć podmuch wiatru nimi wywołany. 

Samodzielność jest w cenie - pozwalasz na nią?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz też:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...