czwartek, 7 lipca 2016

22. miesiąc z życia Tadzia

Dwudziesty drugi miesiąc z życia Tadzia uświadomił mi, że zaraz będę miała obok siebie prawdziwego dwulatka! Dużego chłopca, który jest coraz bardziej samodzielny i z każdym miesiącem wszystko co próbuje robić własnymi siłami, wychodzi mu coraz lepiej. Efekty ciężkiej pracy małego człowieka obserwujemy codziennie. Widzę, że łatwiej zdjąć mu z siebie ubranie, niż ubrać, podobnie jest z jedzeniem, łatwiej jest jeść widelcem stałe pokarmy niż zupę łyżką. Nie mniej jednak, Tadeusz dzielnie próbuje robić różne rzeczy i naśladuje nas na każdym kroku. Moim faworytem jest udawanie, że soli się jakąś potrawę i stukanie w solniczkę paluszkiem, jak dziadek - chociaż to umiejętność zdobyta stosunkowo dawno.

Tadeusz uwielbia zaglądać do garnków w poszukiwaniu czegoś pysznego. W tym miesiącu muszę przyznać, że jak już znajdzie to całkiem ładnie zjada! Nadal nie powiem, że moje dziecko jest obżartuchem albo przynajmniej, że zjada sporo jak na swój wiek. Moje dziecko ciągle dłubie w talerzu i zjada tyle co kot napłakał, ale widzę znaczną poprawę, która cieszy mnie, chociaż nigdy nie zamierzałam futrować go na siłę, byle zjadł więcej - rzecz w tym, żeby zjadł tyle ile potrzebuje jego organizm, a nie tyle ile chciałaby matka. Wychodzę raczej z założenia, że więcej ruchu i zabawy na świeżym powietrzu to większy apetyt. 

W dwudziestym drugim miesiącu życia Tadzia bardziej niż zwykle delektuję się tym, że moje dziecko chce w dalszym ciągu jeździć w wózku. I naprawdę mogę spokojnie zrobić zakupy, przejechać pół miasta zanim Tadeusz zacznie się nudzić i zechce dreptać obok. Cieszę się głównie dlatego, że wiem, że większość dzieci w tym czasie w wózku nie wysiedzi za długo, a nasza przygoda z wózkiem też pewnie nie będzie trwała wiecznie! Póki trwa, doceniam! 

Kiedy jednak Tadeusz nie chce siedzieć w wózku, biega jak szalony. Ciężko za nim nadążyć, energii mu nie brakuje! Place zabaw, schody, krawężniki i murki nie stanowią dla niego żadnego problemu, obdarte kolana również - w końcu tyle ciekawych rzeczy jeszcze trzeba zobaczyć. Poza tym lubi wodę i chętnie moczy tyłek nie tylko w wannie, ale też jeziorze. I jak to standardowo bywa z dziećmi, ciężko wyciągnąć go z wody, a powrót do domu jest mokry od łez. Ubrany stosownie do sytuacji, bezpieczeństwo ponad wszystko - Tadeusz raz ubrany w kamizelkę, niechętnie ją ściąga. A zanim zrobiło się naprawdę ciepło na pływanie w jeziorze, kamizelka i ponton świetnie sprawdzały się na domowej podłodze! W końcu coś nowego, zawsze jest na początku interesujące najbardziej na świecie!

W komunikacji nadal stawia na mowę niewerbalną, a słów zna kilka. Mam nadzieję, że jednak w końcu kiedyś zacznie gadać, mówić od rana do wieczora, tak bym zapragnęła odpowiedzieć: Doceń ciszę. Czekam aż będzie pytał: A czemu? A dlaczego? A po co? I jeszcze, aż powie: Kocham Was! Wiem, że się doczekam. Za to nie znoszę słyszeć: Oj, ma jeszcze czas, jeszcze będziesz miała dosyć.

Na czasie - znienawidzone przez rodziców - jest ostatnio rzucanie wszystkim. Nie trzeba długo czekać, by poznać trajektorię lotu czegokolwiek co wpadnie w małe rączki. Pluszowy miś, klocek, auto... bardzo proszę, wszystko lata. Jeśli przedmiot jest zakazany i zwracamy uwag, że nie wolno to lata nawet szybciej i rzucany jest z większą siłą.

Podsumowując:
  • Zębów: 16 sztuk (brakuje piątek)
  • Waga: 12-13 kg
  • Rozmiar buta: 23
  • Rozmiar ubrań: 86-92
  • Karmiony piersią
  • Nadal w pieluszce, uczy się spać w swoim łóżku 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz też:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...