poniedziałek, 30 maja 2016

Zdjęcia dzieci w sieci

Zdjęcia dzieci na nocnikach, w wanienkach podczas kąpieli, biegające po działce czy plaży z gołymi pupami czy chłopców ubranych w sukienki sióstr. To one, obok wielu innych, falami zalewają internet każdego dnia. Obowiązkowo z ckliwym rodzicielskim podpisem. Obowiązkowo ohasztagowane jeszcze bardziej żenująco, coby cały świat mógł znaleźć je w kilka sekund. Ty już o nich zapomnisz, bo dziecko porzuci nocnik i zacznie korzystać z dorosłej toalety. A internet nie zapomni. Za kilka lat prezesa wspaniale prosperującej firmy będzie można skompromitować, przyczepiając do korkowej tablicy z ogłoszeniami zdjęcie na nocniku, z dopiskiem: pierwsza kupa na tronie. I nie trzeba być informatykiem, żeby móc to zrobić w kilka minut. Nie przemawia to do Was? To przynajmniej zastanówcie się czy chcielibyście żeby Wasza druga połówka wrzucała do sieci Wasze zdjęcie z łazienki, ze spodniami przy kolanach albo spod prysznica, kiedy golicie nogi.



Zastanawialiście się kiedyś dlaczego rodzice wrzucają do internetu takie zdjęcia? Podejrzewam, że główną przyczyną jest to, że nasze społeczeństwo ciągle nie ma wstydu, a może wyobraźni. Nie widzimy nic głupiego we wrzucaniu zdjęć z imprezy, na której stołem płynie morze wódki, a stan upojenia alkoholowego uczestników zabawy, wskazuje już na pisanie pijackich smsów do byłych. Szczycimy się zdjęciami z wieczoru panieńskiego, na których pozujemy z pluszowym kutasem na czole. Nic dziwnego, że nie dostrzegamy absurdu w pokazywaniu całemu światu własnego dziecka nago lub w jakiejś kompromitującej sytuacji. Sytuacja tym gorsza, że dziecko nie ma możliwości nic z tym zrobić...

Nie mówię, żeby wcale nie wrzucać zdjęć dzieci do internetu, choć są i tacy, co stanowczo mówią nie jakiemukolwiek istnieniu dzieci w sieci - rozumiem to i szanuję. Sama uważam jednak, że nie sztuką jest zabronić istnieć dziecku w sieci, a sztuką nauczyć je rozsądnego korzystania z internetu. Sama będę chciała nauczyć Tadeusza, że świat wirtualny sam w sobie nie jest niczym złym, ale źle można wykorzystywać dostęp do niego. Z drugiej strony rozumiem rodziców, którzy pękają z dumy, kiedy ich dziecko odniesie kolejny mały sukces, np. nauczy się korzystać z nocnika, wyjdzie mu ząb, zje marchewkę. Rozumiem to, bo jestem matką i jaram się wszystkim co zrobi moje dziecko. Mam jednak świadomość, że kilkaset innych osób na portalu społecznościowym ma to w dupie. Nie interesuje ich kupa, nocnik czy goły tyłek mojego syna. Sama wrzucam mnóstwo własnych zdjęć, Tadeusza również. Nie raz zastanawiałam się czy to dobrze - może lepiej nie pokazywać go światu? W końcu co raz wrzucone do internetu, na zawsze tam zostanie. Rozterki tym większe, że Tata Tadeusza nie szaleje za blogosferą czy social mediami, pewnie z przyzwoitości tylko tutaj bywa raz po raz - to wyjaśnia, dlaczego nie znajdziecie go ani tu, ani na fanpage, a jeśli już to zdawkowo. Szanuję jego zdanie i rozumiem, że nie chce być gwiazdą internetów. Podobnie może być z dziećmi, więc jeśli już podejmujemy decyzje za nie, niech to będzie mądra decyzja. Wrzucając zdjęcia Tadeusza przeglądam je milion razy, wybieram i przebieram, wrzucam jedynie kilka spośród setki zrobionych. Zawsze takie, żeby za kilkanaście lat nie miał do mnie żalu. Zawsze takie, żeby nie musiał się wstydzić. Zawsze takie, że gdyby to były moje zdjęcia z dzieciństwa to nie miałabym żalu do mojej mamy za ich publikację. Mam nadzieję, że mój syn będzie myślał w ten sposób. Jednego jestem pewna - nigdy nie wypomni mi, że pokazałam w internecie jego goły tyłek w wannie czy na nocniku, że kompromitowałam go świadomie pokazując światu zdjęcia, które powinny bezpiecznie istnieć jedynie w rodzinnym albumie.

4 komentarze:

  1. Ja uważam,że wrzucanie na portale zdjęć naszych pociech nie jest niczym złym,o ile nie są to zdjęcia "natury osobistej". Jestem mamą i sama co jakiś czas pokazuje światu moją księżniczkę:-)Jestem z niej dumna i nie mogę się nią nacieszyć. I tak jak Ty,zanim zdecyduję się na dodanie jakiegoś zdjęcia to się zastanawiam,czy jest odpowiednie.Jeśli o mnie chodzi,jestem pewna,że nigdy nie dodam zdjęcia które w jakiś sposób mogło by sprawić by moje dziecko czuło się przez nie niekomfortowo.Nie wchodzi nawet w grę zdjęcie,na którym jest umorusana. Nie wiem,ale ja nie mogę patrzeć jak moja łobuziara chodzi z brudną buźką czy rączkami więc i inni na to patrzeć nie będą na pewno :-)Taka moja schiza odnośnie jej czystości :-)Także podzielam zdanie,że powinno się filtrować treści wrzucanie do sieci :-)Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze! Mam nadzieję, że takich rodziców, którzy filtrują treści i zdjęcia przed wrzuceniem do sieci, będzie więcej ;)

      Usuń
  2. Ja też często biję się z myślami czy dobrze robię wstawiając zdjęcia mojej córki na instagram - bo tam ich najwięcej. Jednak tak samo jak Ty, dokładnie zastanawiam się co można wrzucić. Zresztą z natury jestem taka, że myślę o tym jak czuje się w danej sytuacji drugi człowiek. Też nie potrafię zrozumieć po co niektórzy rodzice wstawiają zdjęcia dzieci w wannie (bo takich zauważyłam najwięcej). Moim zdaniem przekraczają one pewne granice. Ja wiem i zawsze wiedziałam, że tego typu zdjęcie mojego dziecka nigdy nie trafi do sieci. Zresztą staram się takich nawet nie robić, na pamiątkę mamy dosłownie z 3 zdjęcia z kąpieli, jednak są to jednocześnie zdjęcia niezawstydzjące :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My mamy kilka zdjęć z kąpieli, gdy Tadeusz był malutki, ale nigdy nie przyszło mi do głowy żeby wrzucić je do sieci...

      Usuń

Zobacz też:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...