wtorek, 7 czerwca 2016

21. miesiąc z życia Tadzia


Dwudziesty pierwszy miesiąc skończony, dacie wiarę? To miesiąc, w którym podejmujemy próbę samodzielnego spania w swoim pokoju, w dużym łóżku. Jeśli chodzi o efekty to muszę przyznać, że bywa różnie - jedna noc w całości u siebie, inna tylko do pierwszej pobudki. Tadeusz jest już duży i ma świadomość, że chcemy go wygonić z naszego łóżka, więc dzielnie stawia opór. Poza tym, póki jest karmiony piersią, nie liczę na zadowalające efekty, bo nawet nie śmiem oczekiwać przespanej nocy. Poza tym podejmujemy się nauki korzystania z nocnika, tak na dobre. Jestem pełna obaw, ale widząc jak inne umiejętności mój syn zdobywa ekspresowo to mam nadzieję, że również z nocnikiem nie będzie problemów. Majtek mamy zapas, mopa w gotowości również, każdy z nas musiał kiedyś przekonać się do nocnika, więc i na Tadeusza przyszła pora! Niebieski nocnik z kaczuszką czy innym cudem czeka...


W dwudziestym pierwszym miesiącu jestem bardzo dumna z mojego dziecka. Oczywiście ta duma towarzyszyła mi w poprzednich dwudziestu miesiącach wiele razy, właściwie ciągle, ale teraz jakby bardziej. Zrobiło się ciepło, więc dużo czasu spędzamy na świeżym powietrzu i placu zabaw, a to daje możliwość obserwowania innych dzieciaków, rówieśników Tadeusza. Wiem, że nie powinno się porównywać dzieci, bo każde rozwija się w swoim tempie, ale kto z nas nie porównuje, chociażby po cichu, w swojej głowie? Ja porównuję i cieszę się, że mój syn jest dzieckiem pełnym energii, które na placu zabaw z większością sprzętów radzi sobie sam. Wejdzie po drabince albo ściance wspinaczkowej, zjedzie ze zjeżdżalni, przejdzie po siatce a'la pajęczyna, przebiegnie przez mostek... Jestem dumna, bo czasem widząc inne dzieci, które nie radzą sobie z niczym stwierdzam, że gdyby Tadeusz był taki to z pewnością bym się martwiła. A tak oglądam codziennie obdarte i sine kolana, które są - bolesną - oznaką samodzielności mojego syna.

Tadeusz nadal ociąga się z mówieniem, chociaż słowa: mama, tata, tedi wychodzą mu znakomicie. Nie jest zbyt chętny, żeby powtarzać cokolwiek, ale kiedy zapomni się to powie: dom czy ola. Próbuje układać usta w odpowiedni sposób, naśladując nas kiedy mówimy, ale mam wrażenie, że na porządne zdanie jeszcze trochę zaczekamy. Nie mniej jednak jest komunikatywny i dogada się w każdej sprawie, mowa ciała jest nieodzownym elementem jego komunikacji z nami. 



W kwestii jedzenia nie wiele się zmieniło, ciągle możemy mówić o Tadku - niejadku. W tym wieku Tadeusz może jeść właściwie wszystko, a ja ledwo co. Nie chodzi nawet o to, że nie lubi czy wybitnie marudzi, dłubie w talerzu. Po prostu nie chce jeść i już. Śniadania to dramat, czasem kawałek suchego tosta albo płatki na mleku. Z obiadami jest nieco lepiej, bo większość chętnie zjada z nami. Z kolacją znów gorzej. Kaszka manna czy budyń, od święta. Najlepiej zimna parówka albo kabanos jedzony w biegu. I cycek, zawsze i wszędzie. W letnim sezonie truskawki prosto z grządki, koniecznie brudne od piasku i lody.

 Podsumowując:
  • Zębów: 16 (chociaż sama już nie wiem...)
  • Waga: ok 11.5-12 kg
  • Rozmiar buta: 23
  • Rozmiar ubrań: 86-92
  • Karmiony piersią
  • W pielusze, śpi z rodzicami

2 komentarze:

  1. Moj synek jest w wieku Twojego Tadka i mowi juz wlasciwie wszystko,spokojnie mozna z nim porozmawiac,niestety zakazane slowa tez powtarza :) na placu zabaw nie radzi sobie az tak dobrze ale ja nie mysle zeby to byl powod do zmartwien

    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że nie trzeba martwić się każdą pierdołą, ale jak widzę czasem dzieci starsze od Tadka, które nie potrafią wejść na zjeżdżalnię i rodzice stoją przy nich na każdym kroku to moim zdaniem niepokojące - samodzielność jest w cenie ;)

      Usuń

Zobacz też:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...