czwartek, 7 kwietnia 2016

Czym jest dla mnie macierzyństwo? / Paulina

Od bardzo dawna moim marzeniem było zostać mamą. Studiując edukację wczesnoszkolną pracowałam, jako niania małych dzieci. Moim podopiecznym oddawałam całe swoje serce i nie wyobrażałam sobie siebie w innej pracy. Kiedy dowiedziałam się o ciąży, na którą tak czekałam cieszyłam się jak dziecko. Pierwszymi osobami, które się o tym dowiedziały były właśnie dzieci, którymi się opiekowałam. Co wtedy poczułam? Z jednej strony ogromną radość, że będziemy mieli brzdąca, na którego tak czekaliśmy, a z drugiej byłam lekko przerażona, bo nadszedł też czas rozstania z Emilką i Leosiem oraz zmiana dotychczasowego życia. Z wielkiego miasta przeniosłam się na wieś i musiałam nauczyć się żyć inaczej niż dotychczas.

Paulina i Rozalia
fot. Album rodzinny

Jestem osobą, która lubi mieć wszystko pod kontrolą i taka też była ciąża, która przebiegała książkowo i zakończyła się dzień po terminie. Sam poród wspominam strasznie. Do dziś pamiętam rozrywający ból. Każda moja komórka ciała wyła z bólu. Odwagi dodawał mi narzeczony, bez którego chyba nie dałabym rady. Ale wszystko poszło sprawnie i po 5 godzinach nasza kochana mała Rozalka była już z nami. Po odbębnieniu 2 godzin na sali porodowej pozwolono mi wstać i iść na oddział.  Tam pierwszy raz kazali przystawić małą do piersi. Byłam przygotowana na to, że pokarm się nie pojawi od razu, ale on się w ogóle nie pojawił w szpitalu. Płakałam jak dawałam małą na dokarmianie. Jednak żyłam myślą, że w domu się pojawi. O pokarm walczyłam pełne 2 miesiące. Przystawiałam dzień i noc, non stop Rozalka była przy piersi i non stop płakała z głodu, spać też nie spała, bo ciągle głodna. Pokarm i tak się nie rozwinął a ja musiałam sięgnąć po butelkę. W końcu mała zaczęła sypiać i była spokojna. Strasznie mi przykro było, że nie jestem w stanie wykarmić córeczki. Czułam się jak wyrodna matka – ale narzeczony wybił mi te głupoty z głowy (na szczęście!). Teraz myślę, że wtedy przeżywałam taki mały baby blues.

Rozalka
fot. Paulina Napierała

Teraz Rozalka ma już 4 miesiące i zrobił się z niej taki słodki bobas, nad którym się rozczulam. Jej uśmiech odgania każde chmury nad głową. Z dnia na dzień coraz bardziej przypomina swojego tatusia, w którego jest wpatrzona jak w obrazek. Macierzyństwo jest najpiękniejszym darem od życia. Bez niej nie wyobrażam sobie życia. Uwielbiam patrzeć jak rośnie, jak nabiera coraz to nowym umiejętności. Wzruszam się, kiedy uśmiecha się do mnie albo opowiada jak jej minął czas z tatusiem. Rozalka to kochane dziecko. Przesypia całe noce, a jak się budzi to wesołym głosikiem przywołuje nas do siebie i daje znać, że już wstała. Na razie w macierzyństwie nic mnie nie zaskoczyło. Mam wrażenie, że jestem na wszystko przygotowana – ząbkowanie i inne ‘ważne’ sprawy. Zobaczymy jak będzie później. Teraz czekam na ciepłą wiosnę, kiedy będzie można wychodzić częściej na spacer z małą. Mam jej strasznie dużo rzeczy do pokazania!

***


Paulina, jestem mamą Rozalki, mam 26 lat i jestem fanką Ewy Chodakowskiej. Do roli mamy przygotowywałam się będąc najlepszą nianią dla swoich podopiecznych. Zakochana jestem po uszy w swojej trójosobowej rodzince i marzę o własnym domu.

5 komentarzy:

  1. Pozdrawiamy Paulinkę! :) Uwielbiam czytać takie czułe historie :) TU SĄ UCZUCIA :*
    Pora samej coś stworzyć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, niesamowite jak wiele różnych emocji można znaleźć w tym cyklu!

      Zapraszam Cię do napisania o swoim macierzyństwie...

      Usuń
  2. Chciałam odniesc do pytania na facebooku o porodzie i pierwszych 2 godzinach po...Ja urodziłam 2 razy siłami natury,dla mnie poród jest niesamowitym przeżyciem,jest w nim jakąś tajemnica ocieranie się miedzy życiem,a śmiercią...moje porody nie należały do najlżejszych pierwszy trwał 12h całą noc,rozwarcie szło powoli.Drugi choć w krótkim odstępie czasu trwał tez dość długo 8h i był bolowo trudniejszy,gdyż miałam skurcze parte od 6 cm wiec musialam wstrzymywać skorcze,ale byl tez bardziej swiadomy,bo juz wiedzialam jak to jest.Mimo bólu i trudności ja mam piękne wspomnienia z porodu,a uczucie,które mi towarzyszyło gdy moje dzieci wyszły na świat to niezapomnanie uczucie.plakalismy z mężem oboje,ze wzruszenia,co dziwne dzieci nie plakaly tylko delikatnie piszcxaly,2 godziny na brzuchu skora do skory,pierwsze karmienie- cos nie do opisania. O bólu nie pamietalam,byłam najszczesliwsza na świecie,dla mnie metafizyczne uczuciec i przezycie.Mam filmiki z tych pierwszych wspólnych chwil,kocham to oglądać.i szczerze pragnę to jeszcze raz przeżyć!i życzę Ci tego samego! Dominika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rety! Cudownie, że ktoś ma takie wspomnienia. Mam nadzieję, że takich kobiet jak Ty jest więcej. Ja właśnie liczyłam, że mój poród siłami natury będzie niesamowity, mimo całego bólu, którego cholernie się bałam. Marzyłam o tych dwóch godzinach z brudnym, nagim maluchem, a tymczasem nie miałam takiej szansy. Najważniejsze oczywiście, że dzięki cięciu wszystko skończyło się dobrze, ale i tak trochę szkoda...

      Usuń
    2. "jest w nim jakąś tajemnica ocieranie się miedzy życiem,a śmiercią " no ja porodu do tego nie porównuje, ale brzmi to jak z podręcznika akademickiego o demonologii i słowiańszczyźnie. Nie wiem jak można mieć wyobrażenie że chwila porodu ociera się o śmierć ...

      Usuń

Zobacz też:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...