Zawsze
chciałam mieć małą Księżniczkę, kupować jej ubranka, chodzić na spacery, bawić
się lalkami i czesać warkocze. Te marzenia o córeczce spełniły się już na
początku mojego macierzyństwa. Zawsze
też chciałam, by moja mała córeczka nie była jedynaczką. Marzyłam, by miała
rodzeństwo. Dokładnie trójkę. Nawet ksiądz wsłuchany w nasze rozmowy, w naszej
homilii ślubnej powiedział o naszym rodzicielstwie, że „poniżej trójki nie
schodzą”.
Kasia i Piotruś Fot. www.latorosle.pl |
Marzyłam o
większej ilości dzieci, a poza pierwszą córką jest tylko Piotruś. Względy zdrowotne się kłaniają,
bo moje ciąże do bezproblemowych nie należały. W ciąży z Kasią dowiedziałam
się, co to ból serca przez 20 godzin dziennie, a z Piotrkiem, że po 10 minutach
spaceru będę potrzebowała godziny odpoczynku! Poznałam ciążowe i połogowe zagadnienia
medyczne, które mnie dotyczyły, a o których istnieniu nie miałam pojęcia i
przyszło mi im stawić czoła. Kiedy urodziła się Kasia wszystko było takie nowe,
takie pierwsze, takie zaskakujące. Drugie dziecko, choć inne, jest łatwiejsze
we wzajemnym poznaniu i rozumieniu. A może to kwestia doświadczenia i wprawy?
Moje dzieci
to moje skarby i moje bogactwo. Cieszę się tym, co mam. KOGO mam.
Asia z córką Kasią Fot. www.latorosle.pl |
Kocham ich z
całego serca, nawet gdy rozrabiają tak, że i anielska cierpliwość to za mało. Spędzamy
razem całe dnie. Bardzo cieszę się, gdy widzę ich bliską więź. Uwielbiam, gdy
się razem bawią. Podoba mi się, że gdy Kasia coś dostaje (lub prosi, by jej coś
kupić), zawsze mówi, że „Piotruś też chce”, np. w markecie na zakupach od razu
przynosi dwa soczki, a przygotowując im owoce, od razu rozkładam je do dwóch
miseczek. Widzę, jak Piotruś od momentu wstania szuka siostry, woła ją po
swojemu i jak bywa zdziwiony, że ona jeszcze śpi. Nie pytajcie, jak mi się
udało zbudować relację między moimi dziećmi zbudować, przyszła tak naturalnie,
w rodzinie, która darzy się miłością. To wielka radość patrzeć, jak maluchy się
rozwijają, jak każdego dnia odkrywają
świat i jak nawet najmniejszy drobiazg potrafi ich zachwycić.
Nie wiem,
kim moje dzieci będą w przyszłości, ale chcę, by jako dorośli byli dla siebie
wsparciem i by wiedzieli, że my im zawsze wsparcie okażemy. Chciałabym, by
życie opierali na wartościach, które otrzymują w domu rodzinnym. Mówię tu o
życiu wiarą i sakramentami, bo Pan Bóg jest w naszym życiu najważniejszy i to
Jemu wszystko zawdzięczamy. Teraz jest czas, gdy im o tym wszystkim mówimy.
Chciałabym, by i oni za kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat o tym pamiętali.
***
Asia,
żona, mama i socjolog, autorka bloga Latorośle. W internecie otwarcie pisze o życiu rodzinnym pełnym wartości
chrześcijańskich. Kocha podróżować, spacerować, robić zdjęcia, w ten sposób spędza
wolny czas ze swoją rodziną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz