Macierzyństwo. Zaskakuje mnie
każdego dnia. Zaplanowałam sobie, że będzie łatwo, pięknie i kolorowo. A
rzeczywistość każdego dnia weryfikuje moje plany. Ale muszę przyznać, że jest
to największa przygoda mojego życia!
Wojtuś urodził się 12 grudnia
2013 roku. Po wielu, wielu godzinach trudnej walki. I od razy stał się
„Żabkiem”. Tego dnia zmieniło się absolutnie wszystko! Bardzo długo trwało
zanim po porodzie stałam się matką. Zamiast tego najpierw musiałam przekonać
się czym jest depresja poporodowa. Potem rozpocząć z nią walkę, aby ostatecznie
wygrać i stać się prawdziwą mamą dla swojego syna.
Hania i Wojtuś fot. Album rodzinny |
Macierzyństwo chyba nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Wkurzać, wzruszać i cieszyć na zmianę. Każdego dnia staram się zrozumieć tego małego człowieka, który ma oczy mojego męża, mój nos i rysy twarzy mojego taty. Każdego dnia staram przebić się przez jego krzyki, próbując wytłumaczyć dlaczego musi iść spać. Każdego dnia staram się przekazać mu coś ważnego. Każdego dnia kocham go coraz bardziej.
Wychowywanie dziecka to
najtrudniejsza praca, z jaką musiałam się zmierzyć. Nie ułatwia fakt, że efekty
tej pracy bardzo często nie są widoczne od ręki. Jak każda mama codziennie biję się z myślami,
czy robię wszystko, aby moje dziecko było szczęśliwe teraz i w przyszłości. By
było dobrze wychowane, mądre, pewne siebie i radosne. Przeżywam każdy atak
histerii, to że jest uparty jak mały osiołek i myśli, że wie najlepiej oraz
oczywiście, że wszystko zrobi sam. Czasami tak po ludzku szlag mnie trafia, jak
przegrywam w „walce” z małym, zbuntowanym dwulatkiem.
Hania i Wojtuś fot. Album rodzinny |
Macierzyństwo, poza tym, że jest
trudne, jest również piękne. Posiada w sobie wręcz wybuchową mieszankę emocji.
W jednej chwili można odczuwać złość, miłość, bezradność, rozczulenie czy zniecierpliwienie. Coś niesamowitego.
Często nawet niesamowicie wykańczającego! Ale prawda jest taka, że nie
zamieniłabym tego mojego życia, w którym na ten moment macierzyństwo jest
centralnym punktem, na nic innego. Mój syn nauczył mnie czegoś niezwykłego, czego
tylko on mógł mnie nauczyć. Nauczył mnie dosłownie bezgranicznej miłości.
***
Hania. Z wykształcenia
marketingowca, z zamiłowania blogerka z www.omatkowariatko.pl. Na co dzień żona, matka zbuntowanego dwulatka i właścicielka domowego zoo
składającego się z dwóch chartów angielskich i kota.O macierzyństwie wypowiada
się zazwyczaj z ironią lub ze śmiechem przez łzy. Przy życiu trzyma ją czarny
humor i przekonanie, że każdy bunt kiedyś przemija…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz