sobota, 20 lutego 2016

Gorszy dzień

Gorszy dzień. Masz taki czasem? Budzisz się rano i wiesz, że nic nie będzie po Twojej myśli. Wstajesz, wcale nie dlatego że masz taką ochotę, ale dlatego, że ktoś włożył Ci palec do oka albo spytał osiemdziesiąty szósty raz czy śpi. Masz ochotę przespać dzień, tydzień, rok...

W ten dzień tak bardzo boli głowa. Kojarzysz obrazek o błękitnej krwi i bólu głowy? To nie migrena. Migrenę to ma królowa angielska, a Ciebie po prostu łeb napier***a. Najchętniej rzuciłabyś na głowę poduszkę, potem kołdrę i nie wstawała. Nigdy. Kawa nieco ratuje sytuację. Najlepiej pita z wiadra, nie ma co rozdrabniać się na filiżanki. Już wiesz, że wszystko będzie dziś szło opornie, a cały świat jest przeciwko tobie. Tak rozpoczyna się codzienna rutyna. Kto ma dzieci, ten dobrze zna słowo RUTYNA. Zawsze rano to samo pytanie: Co na śniadanie? - jajko nie, kanapka nie, parówka nie, płatki mogą być. Dwa na sucho, z mlekiem trzy łyżeczki. Po śniadaniu...  W końcu przestajesz się tym przejmować. Sama zjadasz wszystko. Szczęśliwsza nie będziesz, to przynajmniej najedzona.

Rutyna zabija, zaczynasz być tego pewna. Z jednej strony ciągle sobie powtarzasz, że ta schematyczność daje poczucie bezpieczeństwa, bardzo potrzebną dziecku. Z drugiej strony Ty poszukujesz wrażeń, silniejszych niż zabawa resorakami. Potrzebujesz zmiany, bo ile można powtarzać dzień w dzień to samo. I nie mów, że nie to samo... wstawienie białego prania nie różni się niczym od kolorowego, szykowanie kanapek z serem to niewielka różnica od tych z szynką. Frustracja potrafi sięgać zenitu. Zagryzasz zęby i w duchu cieszysz się, że dziecko jest jeszcze na tyle małe, że nie mówi, bo na pewno usłyszałoby i powtórzyło to co siarczyście padło pod twoim nosem. Zaczyna wkurzać wszystko, skrzypiący zawias w szafie, zbyt krótki kabel od żelazka, że coś spadło, coś się rozsypało, zbiło. Z równowagi wyprowadza Cię to, że znów coś musisz. Nie - chcesz, nie - masz ochotę, musisz. Większość obowiązków wykonujesz automatycznie, bezwiednie, odruchowo...

Zastanawiasz się czy to gospodarka hormonalna robi sobie z ciebie jaja czy może przesilenie wiosenne, zimowe czy jakiekolwiek inne sprawia, że czujesz się właśnie tak. Nie kochasz świata, on Ciebie z pewnością nienawidzi. Oszukał cię. Masz ochotę usiąść na środku i zacząć płakać, co zresztą czynisz. Nie wprowadza to zmian w życie, ale przynosi chwilową ulgę. 

7 komentarzy:

  1. Ja też mam takie dni.. właściwie najgorsze dni były kiedy jako świeżo upieczona mama byłam sfrustrowana bo z każdej strony atakowana byłam że trzeba karmić tylko i wyłącznie piersią. Godzinami codziennie siedziałam z małą i walczyłam o pokarm, który właściwie się nie pojawił.. płakałam ja i płakała ona, waga też spadła małej w pewnym momencie. Po 2 miesiącach się poddałam i przeszłam na butle za zgodą położnej i lekarza. Teraz jest lepiej, bo mogę wyjść z domu i mieć chwilę dla siebie ( dzięki moim rodzicom - chwała im za to! ) .. no i mała zaczęła się uśmiechać i przybierać w końcu na wadze :)
    Też nie jest łatwo, dlatego czekam na wiosne i lato - może wtedy będzie mi łatwiej.
    Ale nie zamieniłabym jej nigdy, nawet na godzine snu ;)

    ps. trzeba kiedyś wyjść na kawe!! :D z dużą ilością loodów haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda jest taka, że często złe samopoczucie pojawia się właśnie u świeżo upieczonych mam, którym hormony szaleją jak dzikie, a społeczeństwo wywiera presję, bo coś "trzeba" a jak robisz inaczej to powinnaś czuć się gorsza... Smutne, ale tak bywa.

      Mi jest gorzej teraz, kiedy Tadziu potrzebuje dużo czasu, uwagi a mało śpi. Wygospodarowanie czasu dla siebie jest dużo trudniejsze, niż kiedy leżał grzecznie i pół dnia było wolne.

      I też czekam na wiosnę i lato, wtedy zawsze mam więcej energii do działania!

      Ps Kawa i lody koniecznie <3

      Usuń
  2. Głowa do góry kochana!! :-*
    Twoja J. ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzień jak co dzień :O
    Już się zaczynam przyzwyczajać... o ile do tego można się przyzwyczaić. Ja już nawet nie płaczę bo nie mam czym. Nie skarżę się domownikom bo patrzą na mnie spod łba. Jestem zmęczona zmęczeniem. Zapominam jak to jest czuć się dobrze i być pełnym energii... takie umieranie na raty i znikąd ratunku.
    Uff, chociaż tu mogłam pomarudzic ;) łączę się w bólu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmęczona zmęczeniem, dobrze powiedziane! Wpadaj tu częściej, razem zawsze lepiej jest pomarudzić:*

      Usuń
  4. Nam gorsze dnie zdarzają się często. W sumie dlatego, że mało śpimy -dzieci nam nie dają, za oknem smętnie, wyjście za bardzo nie możemy, bo o nianie ciężko...i to co napisałaś rutyna jest najgorsza...to fakt i samotność...Ale idzie wiosna, a po niej lato..Będzie lepiej, przetrwamy te dni smutku! I dzięki, bo w grupie raźniej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam nadzieję, że wiosna i lato polepszą sytuację, a póki co możemy razem ponarzekać... bo cóż innego nam pozostaje! ;)

      Usuń

Zobacz też:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...