sobota, 18 lipca 2015

Metoda BLW, brudna podłoga i tucznik

Zaczęło się niewinnie. Chciałam upiec biszkopt do ciasta z truskawkami i galaretką, a że Tadeusz boi się dźwięku miksera, musiałam odwrócić jego uwagę. Postanowiłam więc pozwolić mu na samodzielne jedzenie truskawek - wiedziałam, że przeciskanie owoców przez palce i mazanie nimi po czole i udach zajmie go wystarczająco. Potem musiałam jedynie wykąpać go, wstawić pranie, umyć krzesełko i podłogę w kuchni. Biszkopt wyszedł przepyszny, a radość dziecka była bezcenna. Nie zaprzeczę, że było całkiem zabawnie, Tadziu wyglądał uroczo, body się doprały i po sprawie. Jednak zdecydowanie mój dziesięciomiesięczny syn nie jest gotowy na samodzielne jedzenie posiłków, a ja nie poradziłabym sobie psychicznie z tym, gdyby każdy posiłek miał wyglądać w ten sposób - więcej trafia poza buzię, niż do niej. W związku z tym wszystkim na myśl przyszła mi metoda BLW - Baby Led Weaning, znana w Polsce jako Bobas Lubi Wybór. Któregoś dnia trafiłam na ten skrót i nie miałam zielonego pojęcia co oznacza i na czym polega owa metoda. Zaczęłam czytać, a potem coraz częściej na blogach i forach wpadałam na posty zafascynowanych matek, które wprowadziły ją w życie. Do mnie to nie przemawia.

wtorek, 14 lipca 2015

Jesteś matką? Wrzuć na luz...

Jesteś matką? Wrzuć na luz...  Nie chodzi o to, by ojcowie odpuścili sobie czytanie, post nie jest kierowany jedynie do kobiet. Jednak z własnego doświadczenia i obserwacji wiem, że to ojcowie są zazwyczaj bardziej wyluzowani, a matki dużo częściej panikują. Mamę gryzą wyrzuty sumienia, bo nie wyparzyła smoczka, a dziecko miało brudne ręce, tymczasem ojciec zamiast mleka da dziecku gryza kanapki z pasztetem i pozwoli brodzić w kałuży...


wtorek, 7 lipca 2015

10. miesiąc z życia Tadzia

Dziesiąty miesiąc z życia Tadzia nie przyniósł nam zbyt wielu nowości. Co prawda dziecko rośnie i zmienia się każdego dnia, ale nie dzieje się nic szczególnie nadzwyczajnego, mały człowiek doskonali zdobyte wcześniej umiejętności. Można jednak zauważyć zmianę w kontaktach z obcymi osobami, którym przygląda się uważniej i nie zawsze uśmiecha się, jak robił to do tej pory. Zdecydowanie woli towarzystwo osób, z którymi spędza dużo czasu, które widuje często i zna. Najlepiej jednak jest z rodzicami, we troje.

poniedziałek, 6 lipca 2015

Ciąża warta komentarza

Ciąża to stan wyjątkowy. Bynajmniej nie dla tego, że zgaga tygodniami wypala przełyk, a nudności przykuwają do muszli klozetowej na kilka godzin dziennie, ani nawet dlatego, że w kobiecym łonie rozwija się nowe życie. Ciąża to stan wyjątkowy, bo obcym ludziom wydaje się, że mają prawo głośno komentować stan ciężarnej kobiety. Jestem przekonana, że nie ma matki, która nie spotkałaby się w miejscu publicznym z komentarzami na swój temat. Jeśli się mylę to powiedzcie, odzyskam wiarę w ludzi!

Jeśli aktualnie nosisz pod sercem małego człowieka musisz pogodzić się z tym, że Twoja ciąża to sprawa wagi państwowej - zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie miał ochotę wygłosić kilka najczęściej niepochlebnych słów w Twoim kierunku albo rzucić nimi w przestrzeń niby od niechcenia. Jeśli nie będą kierowane bezpośrednio do Ciebie i tak możesz być pewna, że będziesz jedyną ciężarną w danym miejscu, a szept będzie dość głośny, by wszyscy wokoło usłyszeli. Skupiam się teraz głównie na ciąży, ale - nie łódź się - sytuacja nie ulegnie zmianie, gdy dziecko przyjdzie na świat. Wtedy jednak będą one podszyte troską o potomka, o którego jako matka wyrodna nie będziesz umiała odpowiednio zadbać, a sąsiadka czy pani spotkana w markecie zrobiła by to stokroć lepiej. Komentarze w ciąży to taki przedsmak, przekonasz się szybciej niż myślisz...