Tata dał mi banana, więc przecisnąłem go między palcami. |
W kwestii mobilności wszystko wygląda identycznie jak w ubiegłym miesiącu. Tadeusz raczkuje, robi to szybko i bardzo sprawnie. Prowadzony za ręce stawia śmiało kroki, chociaż rzecz jasna chwieje się nieco. Meble są równie dobrą podporą, przy nich stąpa ostrożnie i powoli, ale do celu. Minie pewnie jeszcze sporo czasu zanim Tadeusz będzie stawiał swoje pierwsze prawdziwe samodzielne kroki. Chętnie próbuje również wspinać się wszędzie tam, gdzie można zadrzeć nogę, jeśli tylko poczuje się pewnie, nie zważa na nic...
Mały problem stanowi sen, a właściwie jego brak. Drzemki są wielką niespodzianką - raz jedna, raz dwie, czasem trwa piętnaście minut, czasem półtorej godziny. Sam proces usypiania jest walką, bo Tadeusz walczy ze snem jak tylko może. Ze spaniem w nocy jest nieco lepiej, bowiem jak dziecko uśnie to śpi do rana, ale... w naszym łóżku. Każda próba odłożenia go do łóżeczka kończy się zerwaniem na równe nogi i lamentem. Także trzeba gnieździć się we troje w jednym łóżku - taka niekonsekwencja z naszej strony (co-sleeping).
Jeśli chodzi o rozrywki to... zabawkami najlepiej się rzuca! Współtowarzysz zabawy podnosi zabawkę, a ona znów ląduje na ziemi, tak można na okrągło. Poza tym Tadeusz jest upartym małym człowiekiem, kiedy rusza coś, czego nie może i usłyszy Nie wolno!
i tak zaraz będzie robił swoje z uśmiechem pod nosem. Zabawki szybko
się nudzą, dziecko potrzebuje wielu bodźców, więc trzeba wymyślać coraz
to nowsze zajęcia, by wypełnić dzień. Pierwszy raz byliśmy na placu zabaw, ale Tadziowi nie bardzo podobała się huśtawka, nieco lepiej było na zjeżdżalni z mamą. Przyznaję, ja bawiłam się świetnie!
Tadeusz jest pełen miłości, jak ma ochotę i dobry nastrój to przytuli się i da całusa. Jak poproszę to mogę być pewna, że szybciej dostanę w głowę gumowym pingwinem, niż skapnie mi odrobina czułości, ale mam nadzieję, że takich wyrazów miłości z jego strony będzie coraz więcej. Nie zawsze jest jednak tak bajecznie, czasem miłość boli. Na przykład wtedy, kiedy mały człowiek włoży komuś palec w oko albo do nosa, ale przecież nie sposób się gniewać. Taka miłość!
Poza tym...
- Waga Tadzia: 8870 gramów
- Rozmiar ubranek: 80-84 (czasem większe, bo wiadomo jak to jest z rozmiarówką...)
- Skoki rozwojowe czy ząbkowanie nie dają się we znaki, za to wysokie temperatury za oknem bardzo męczą - pomaga letnia kąpiel i picie dużej ilości wody
- Zęby: dwa, jak do tej pory
- Gada, o ile ma ochotę - najlepiej wychodzi mu "ma ma ma", "ta ta ta ta" i "ba ba ba"
- Furkotanie ustami i ślinienie się przy tym ma opanowane do perfekcji
- Łóżeczko obniżyliśmy na ostatni poziom, coby było bezpieczniej
A ja myślałam, że tylko Antek wybiera takie miejsca do zabawy, żeby nabić sobie guza bądź kolejne siniaki.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tych przespanych nocy! Palicho, że spi z Wami :D
Jeszcze chwila i Tadziu będzie biegał! <3
OdpowiedzUsuńA matka za nim...
Usuńco prawda to prawda! To wtedy matka będzie taka chudzinka, że ło matko! :o ;)
UsuńŚliczny chłopczyk :) i powiem Ci, że rozmiarowo jest dokałdnie taki jak mój 17-miesięczny Wiktor, tylko mój waży 11 kg, ale ubranka dokładnie tak jak Ty 80-84 bo 86 jest jeszcze za duże.
OdpowiedzUsuńDziękujemy! :)
UsuńTadziu urodził się długi, więc teraz ubrania ma spore, bo rękawy i nogawki szybko robią się krótkie. Za to jest dość szczupły jak na bobasa, nie ma już za dużo uroczych fałdek :)