wtorek, 23 czerwca 2015

Pomocnik mamy czy ojciec?

A ojciec? Ojca nikt nie traktuje poważnie... Oburzasz się, bo przecież czasy się zmieniły i ojcowie są coraz bardziej zaangażowani w życie rodzinne i wychowanie swoich dzieci. Dużo mówi się o tym, że w dzisiejszych czasach ojcowie pomagają matkom... No właśnie, w tym pomaganiu tkwi haczyk.

W naszym społeczeństwie kobieta musi być doskonałą żoną i kochanką, spełnioną bizneswomen w wielkiej korporacji, perfekcyjną panią domu, dobrą kucharką i matką.  Matką musi być idealną. Powinna z uśmiechem opowiadać o macierzyństwie bez skazy, plusach stanu błogosławionego i urokach porodu. Nie ma prawa narzekać, ani publicznie przyznać się, że opieka nad potomkiem czy wychowanie małego człowieka czasem zwyczajnie ją przerastają. Matka powinna myśleć głównie o dziecku, najlepiej gdyby zapomniała o sobie...
Ojciec to jakby zupełnie inna bajka. Dlaczego ojca nikt nie pyta o to, jak godzi bycie tatą z pracą zawodową? Ja na każdym kroku słyszałam pytania o to, jak godzę studiowanie i pokonywanie 100km między Piłą a Bydgoszczą z wychowywaniem Tadeusza, bo pewnie musi być mi ciężko. Tata Tediego natomiast jakoś nie specjalnie był pytany o to, jak godzi pracę z ojcostwem... Dlaczego ojca nikt nie spyta z kim zostawił dziecko, kiedy wychodzi z domu?  Mnie o to pytali, jakby obowiązkiem matki było mieć dziecko zawsze trzymające się spódnicy. Wiecie... taki duet, dwa nierozłączne elementy. Dlaczego nikt nie ma problemu z tym, że ojciec wyjdzie napić się piwa z kolegami zamiast czytać dziecku bajki do snu? Utarło się, że on - głowa rodziny, samiec alfa - ma prawo odpocząć od dziecięcego jazgotu, bo w pracy ciężko, a w domu nie ma chwili spokoju. A matka to matka. Generalnie ludzie dziwią się, kiedy ojciec wybiera się z dzieckiem na szczepienie albo zostaje z nim na cały dzień sam na sam na placu boju. Doprawdy, nadzwyczajne... Dlaczego tak to wygląda? Dlatego, że roli ojca się umniejsza. Niesłusznie! Tata to taki sam rodzic, jak mama. Ma nieco inne spojrzenie na rzeczywistość, na wychowanie, na opiekę - męskie spojrzenie. Jednak w tym wszystkim najważniejsze jest to, że inne, nie znaczy gorsze. Inne może okazać się nowe, ciekawe, budujące, rozwijające...

Żyjemy w społeczeństwie, w którym matka musi, a ojciec jest bohaterem. Matka musi urodzić, a jeśli ojciec jest przy porodzie - szacunek. Matka karmi, matka zmienia pieluchy, matka kąpie - wszystko to robi, bo musi, taki matczyny obowiązek. A kiedy ojciec zabierze dziecko na spacer czy odgrzeje mu obiad, wszyscy klaszczą i chwalą, bo pomaga! Samotnej matce nikt nie współczuje - tak wyszło, mogła myśleć wcześniej z kim sypia. A jeśli nawet jej współczują to umiarkowanie. Samotnemu ojcu wszyscy przychylili by nieba - mężczyzna z dziećmi sam?! Co to za kobieta co dzieci porzuciła. Poza tym na mężczyznę z wózkiem wszyscy się ślinią, a kobieta z wózkiem wypada z obiegu, bo zajęta, dziecku oddana... czyż nie? Tata jest niezastąpiony i trzeba mu na to pozwolić - tak po prostu, bez zbędnych ceregieli. Nie róbmy z ojców kalek, które nie potrafią lub nie mogą zająć się własnym dzieckiem. Nie spychajmy ich na drugi plan. Mama jest bardzo ważna w życiu dziecka - ma cycki, ma mleko. Jednak to tata w sekrecie da ugryźć swoją kanapkę z pastą jajeczną i wędzoną makrelą, chociaż rozszerzanie diety w tym wieku zakłada jedynie gotowaną marchewkę. Mama chętnie angażuje się w zabawy, ale ile można oglądać książeczki i grzechotki. Tata obróci dziecko do góry nogami i będzie się wygłupiał, chociaż wypadałoby wyciszyć potomka przed snem. Mama szykuje się na spacer godzinę i osiem razy sprawdza czy wszystko zabrała, a tata jest gotowy w kilka minut i nawet jeśli zapomni butelki ze smoczkiem, pozwoli napić się soku z gwinta. Mama będzie kładła na drzemkę pół dnia, a sen będzie trwał krócej niż usypianie. Tata przygarnie pod pachę, blisko siebie i drzemka potrwa kilka godzin. Mama wykąpie w wanience z gumową kaczuszką, a tata zabierze nad jezioro z pontonem. Mama każe uważać, być ostrożnym, martwi się, chucha i dmucha. Tata martwi się, ale pozwala zdobywać świat, popełniać błędy, ryzykować. To jedynie małe różnice w postrzeganiu świata, sposobie wychowania, a znaczenie mają ogromne! Stale mówi się o tym, że ojcowie pomagają matkom. No właśnie, w tym pomaganiu tkwi haczyk - ojcowie pomagają matkom, a przecież dziecko ma matkę i ojca - nie matkę i pomocnika matki. 

Pisząc tego posta wspominałam, jak mój tata uczył mnie wiązać buty na schodach w Urzędzie Pracy, kiedy czekaliśmy w kolejce. I któregoś dnia kupił mi różową, błyszczącą skakankę, a potem na środku ulicy w długim jesiennym płaszczu pokazywał jak na niej skakać. To nie tak, żeby gdyby taty zabrakło to do dziś miałabym buty na rzepy i nigdy nie skakała... ale w mojej głowie zbudowały się piękne wspomnienia z czasów, kiedy to mama pracowała, a tata był z nami w domu. Ojcowie są niezastąpieni, tylko trzeba im na to pozwolić. Trzeba im pozwolić być ojcem, a nie tylko pomocnikiem mamy.

3 komentarze:

  1. Twoje pisanie to trochę kiepskie pisanie. Chyba warto, skoro się studiuję dziennikarstwo (ale i z własnych aspiracji, jeśli się takowe ma), poczytać literaturę klasyczna, jakieś felietony, reportaże dobrych pisarzy, żeby wiedzieć jak pisać. I żeby być dziennikarzem z prawdziwego zdarzenia. Jeśli się chce takim być. Bo takie pisanie, to jak pisanie średnio inteligentnej kobiety

    Wszędzie tylko albo my, albo Tadeusz i ja, albo Tadeusz. Gdzie w tym Twoje ja? Jest takie? A gdzie w tym Twój facet. Ile spędza z Wami czasu? Albo ile chce. Czy w ogóle chce. Chyba żyjesz w świecie: mama i dziecko. I nie widzisz tego, co się dzieje wokół. Albo nie chcesz widzieć albo zobaczyć nie umiesz, bo może tam nic nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdemu musi podobać się moje pisanie. Dla jednego to słabe teksty średnio inteligentnej kobiety bez aspiracji i dziennikarki nie mającej pojęcia o swoim fachu, a dla innego kawał dobrego i inspirującego tekstu, który przyjemnie się czyta. Nie wszystkim można dogodzić...

      Prowadzę bloga parentingowego, więc tematyka będzie ograniczona. Ograniczona do Tadeusza i mnie, ze względu na to, że mój narzeczony nie ma parcia na szkło, nie fascynują go blogi i nie lubi obnosić się ze swoim rodzicielstwem, bo swoją relację z synem chce zachować dla siebie. Szanuję to, więc nie zamieszczam jego zdjęć i ograniczam się do opisywania głównie mojego - matczynego świata. Nie zmienia to faktu, że mój narzeczony jest przy nas i spędza z nami wystarczająco dużo czasu, a tatą dla Tadeusza jest doskonałym.
      Świat poza mną i moim synem również istnieje, ale widocznie nie widziałam dotąd potrzeby żeby o nim pisać.

      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Zgadzam się, że problemy tkwi w postrzeganiu ojców. Dlatego warto porządkować swoje podwórko i je promować - tak jak to robisz :)

    OdpowiedzUsuń

Zobacz też:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...