niedziela, 28 czerwca 2015

Poznajmy się...

Bloga pisze się dla czytelników. Nie ma co się oszukiwać, bez nich blog nie istnieje. Owszem, takie zapiski pozwalają zatrzymać na chwilę czas, jak fotografie. Ułatwiają wspomnienia, kiedy po pewnym czasie szczegóły ulatują z pamięci. Jednak gdybym miała pisać tylko dla siebie, a nie dla czytelników to pisałabym pamiętnik, nie bloga. Nie chodzi tu o to, by przypodobać się komukolwiek, by wpisać się w pewien schemat, by powiedzieć to co inny chcą usłyszeć, ale by zostawić w blogosferze cząstkę siebie. Blogowanie to swego rodzaju ekshibicjonizm w sieci, z tą różnicą, że obnaża się duszę, nie ciało. Blog pozwala mi opowiedzieć o moim macierzyństwie, emocjach z nim związanych, podzielić się spostrzeżeniami i doświadczeniem, które zdobywam. Pozwala mi pokazać kawałek naszego świata.

Liczby rzekomo nie kłamią. Z analizy statystyk blogowych wynika, że nie powinnam narzekać na brak czytelników. Jestem przekonana, że postów nie piszę na darmo. Jednak nurtuje mnie coś zupełnie innego, mianowicie szukam odpowiedzi na pytanie: Kim są czytelnicy Brzuchaczy?


Kim jesteś?
Jesteś kobietą, a może męskim okiem spoglądasz na nasze życie? Masz dziecko, a może kilkoro? Dopiero rośnie Ci ciążowy brzuch i przestajesz mieścić się w ulubione spodnie? Twoja żona jest brzuchaczem, a Ty zastanawiasz się jak znieść jej wahania nastrojów? Może Twój syn przechodzi bunt dwulatka, a córka jest na tym etapie, że chciałaby poślubić własnego ojca? A może wcale nie jesteś rodzicem i nie masz potomka w planach, ale zaglądasz tu z ciekawości? Trafiłeś na Brzuchacze przypadkiem, a może ktoś polecił Ci tu zajrzeć? Jakie posty chciałbyś tu znaleźć? (...) Wszystkie informacje są na wagę złota. Sam zdecyduj, jakiego rąbka tajemnicy uchylisz....


Mam propozycję, nie do odrzucenia - Poznajmy się! 
Napisz komentarz, opowiedz o sobie, nie bądź anonimowy...

38 komentarzy:

  1. to może ja pierwsza ;) jestem ciężarówką.
    Prawie połowa ciąży za mną, czytam bloga bo psychicznie daje mi taką ostoję przed tym co mnie czeka. Przez ostatnie 5 lat opiekowałam się noworodkami od pierwszych tygodni życia i niemowlakami. Więc powinnam już praktycznie być gotowa na przyjście swojej córeczki. Ale zaczynam powoli panikować na zasadzie "co zabrać do szpitala?" "jak rozwiązać sprawę z chorobowym i macierzyńskim?" "czy motyw lasu tropikalnego w pokoju maleństwa jest dobry?" "jak wytłumaczyć innym żeby się nie wtrącali w wychowywanie naszego dziecka?" i inne dyrdymały... wiadomo, przyszła matka jest pedagogiem gdzie liznęła rożne metody wychowania i trochę psychologii klinicznej. No ogólnie czasami panikuję:P
    Twój blog pokazuje mi, że nie ma co panikować:) że wszystko przyjdzie z czasem :)

    Paulina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza ciężarówka, bardzo się cieszę :) Nie da się ukryć, że każda matka ma trochę obaw i pytań, które spędzają sen z powiek, cieszę się, że w pewien sposób mogę rozwiać obawy i pomóc się zrelaksować. A Ty na pewno w końcu znajdziesz odpowiedź na swoje pytania - o torbie do szpitala pisałam, a pomysł na pokój - tropikalny las brzmi super!

      Usuń
  2. Do macierzyństwa mi daleko, jednak jest to element sfery marzeń. Czytam bloga z sympatii do autorki i jej synka. Niektóre tematy, choć odległe życiowo, zdają się uzupełniać pewną wiedzę wyniesioną z psychologii rozwoju, co wzbogaca. Pozdrawiam!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo nam miło, że zaglądają tu nie tylko rodzice! Poza tym życzymy, by marzenie o rodzicielstwie kiedyś się spełniło i wtedy, może nasz świat będzie Ci jeszcze bliższy :)

      Usuń
  3. Jestem mamą i brzuchaczem jednocześnie ;-) Trafiłam na Twój blog dopiero kilka dni temu, z linka wrzuconego na jednej z grup o blogowaniu jako polecany i od razu mi się spodobał. Lubie twój lekki styl i tematy, które poruszasz. Sama też prowadzę bloga parentingowego, więc wiem jak czasem ciężko coś napisać z buszującym obok maluchem, dlatego tym bardziej podziwiam.
    Czytam Twój blog bo, jak już pisałam podoba mi sie jego styl i twoje przemyślenia i humor. Poza tym, zawsze można się czegoś nauczyć poznając opinię kogoś innego na dany temat.
    Tak trzymaj! Pozdrawiam razem z roczną Misią i Bąblem, który na razie jest w brzuszku :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza mama blogująca, super! Na pewno zajrzę do Was, poznać Wasz kawałek świata w blogosferze.
      Racja, że pisanie z maluchem u boku jest wyzwaniem - dla Ciebie z dwoma będzie jeszcze większym, oby udało się wytrwać :)

      Usuń
  4. Ja nie mam dzieci, ale jestem ciocią super Tadzia. Niestety mieszkam w innym mieście niż Brzuchaczowa Rodzinka, ale za pomocą bloga wiem co u moich Brzuchaczy słychać. Brzuchaczowa Mama ma fajny styl pisania, więc to też skłania do czytania. Poza tym moje "zboczenie" pedagogiczne skłania mnie do śledzenia jak w dziecięcym wydaniu wygląda rozwój, o którym się czyta w książkach.Śledziłam losy Tadzia od czasu jak był fasolą, więc jak nie śledzić dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja dziś jestem tu pierwszy raz.
    Sa takie blogi, na które się wchodzi, wciska x i na tym sie kończy, a są takie, które przyciągają od razu i człowiek pochłania je od razu :)
    Twój taki jest.

    A ja? Jestem mamą półtorarocznej Julii, buduję swój domek, spełniam marzenia - jestem mamą - to najważniejsze :)

    Zapraszam również do nas:
    www.julinkowo.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzeliśmy na julinkowo i zostaniemy na dłużej. Dobrze móc obserwować i dzielić się spostrzeżeniami czy doświadczeniem z innymi blogującymi mamami :)

      Usuń
  6. Myślę, że trochę mnie poznałaś przez blogosferę ;)
    Pamiętam, że trafiłam na Ciebie podczas głosowana na Blog Roku - od tamtej pory jestem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że poznałam! I nadal poznaję, obserwuję codziennie co u Antkowej rodziny :)
      Poza tym robisz pyszne ciasto na pizze :D

      Usuń
  7. Z sympatii do Tadziowej Mamy i jej lekkiego pióra :)
    Po za tym, dzięki T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po za tym, dzięki Tobie nauczyłam się nakładać róż na policzki, Rudzielcu! :)

      Usuń
    2. Cieszę się bardzo! Ja do Ciebie też regularnie zaglądam, a umalowane poliki to ważna sprawa:D

      Usuń
  8. nie jestem mamą, brzuchaczem również. trafiłam na Twojego bloga rok temu i od tamtego czasu regularnie tu zaglądam. bardzo miło czyta się Twoje teksty jednocześnie wchłaniając mądrość życiową jaką przekazujesz czytelnikom. powodzenia i pozdrowienia dla przepięknego Tadeusza :)
    Jagoda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zaglądasz do nas, chociaż dzieciowe sprawy bezpośrednio Cię nie dotyczą!
      Tadeusz na podrowienia odpowiada uśmiechem z dwoma zębami na wierzchu :)

      Usuń
  9. Jestem u Was od dawna - kiedyś jako anonim, teraz jako blogerka - Mama Pana Adama:) Jesteśmy z Wami bo lubimy to lekkie pióro i ciekawe tematy. Będziemy z pewnością dłużej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zaglądam do Was, odkąd zostawiłaś komentarz nieanonimowy :) Cieszę się, że zostaliście na dłużej!

      Usuń
  10. Cześć.
    Czytam Was od czasu posta o syndromie wicia gniazda, przy którym chichrałam się jak norka. Byłam wtedy brzuchaczem. Dziś jestem mamą 4-miesięcznego Kazika, a Wy towarzyszycie nam w codziennym dzidziowaniu. Fajnie nam z Wami! Pozdrawiają Karolina i Kazik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że zostaliście z nami i posty podobają się, bawią :) Zapraszam do częstszego komentowania.

      Kazik ma ładne imię!

      Usuń
  11. Zaczęłam Was obserwować wtedy gdy Tadzio jeszcze był w środku brzuchowej mamy. Wtedy po części byłam brzuchaczem, ale nie mowa tutaj o dziecku tylko o nadprogramowych kilogramach, które pojawiły się po sterydach. Pomiędzy innymi czytając Twój blog dotarło do mnie jak wspaniałe musi być rodzicielstwo (co prawda zarówno ciężkie, ale co tam!), od tamtego momentu walczę o to by za jakiś czas bez problemu sama móc (już prawdziwym) brzuchaczem i w dodatku zdrowym! i szczęśliwym :) w razie co, zapraszam do siebie - http://wybierasz-ty-jh.blogspot.com/

    Z tego bloga można dowiedzieć się tego, że Tadeusz ma wspaniałych i kochających go rodziców!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że jesteś z nami od początku. Życzę Ci, żeby też doświadczyła tych uroków i mrocznych stron macierzyństwa! :)
      Na pewno zajrzę na Twojego bloga i zachęcam do częstszego komentowania! Dobrze mieć stałych czytelników! :)

      Usuń
  12. Jeszcze nie brzuchacz, ale stała czytelniczka od początku bloga :) Chętnie podglądam, bo maile i podsyłane przez Aleksandrę fotki nie wystarczą ;)
    ciocia Natalia z Kaszub :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natalio z Kaszub, niezmiernie cieszę się, że czytujesz bloga o 6 rano :D #wiernyczytelnik

      Usuń
  13. Jestem siostrą trzech braci(Filip 21, Tymek 15, Maciej 3,5)
    Z racji tego, że mama najmłodszego brata urodziła w wieku 42 lat bardzo dużo jej pomagam i doskonale Cię rozumiem :*
    Narodziny Macieja były dla nas niezłym zaskoczeniem... wciąż mam przed oczami sytuację, gdy tata kupił nam lody i zawołał do pokoju. Mama siedziała w swoim ulubionym fotelu, a tata stał przed nami i oznajmił, że będzie nas więcej... z wrażenia spadł mi lód i pobiegłam przytulić mamę. Już kilka dni wcześniej wydawało mi się, że mama jest w ciąży, gdy wysłała mnie do sklepu po czekoladę i ogórki kiszone i zajadała na zmianę, ale sobie myślę (nie no gdzie w tym wieku :D)
    Starszy brat zaniemówił, a młodszy cieszył się, że będzie starszym bratem.
    Maciuś przyszedł na świat w styczniu 2012r. i od tamtej pory nasze życie nieco się zmieniło. Z racji tego, że był to pierwszy tydzień ferii zimowych przy maluszku i mamie byłam 24/7. Przyglądałam się mamie i dużo jej pomagałam. Gdy Maciej miał 4 miesiące mama poszła do pracy. Jest specjalistką anestezjologii, więc pracuje na zmiany (dzień i noc), więc najgorsza była pierwsza noc bez cycka, a na dodatek Maciej miał kolki. Nosiłam go w nocy i karmiłam butelką, bo tata również był na nocce, a bracia spali jak zabici :D
    Wychodziłam z nim na spacery, gdy już potrafił chodzić zabrałam go na przejażdżkę autobusem :D oczywiście ludzie mylili mnie, że jestem jego matką, niektóre komentarze było po prostu chamskie, a śp.sąsiadka gratulowała mojej mamie, że jest babcią :(
    A! Jeszcze jedna taka sytuacja: tata pojechał odebrać Maćka z przedszkola. Wchodzi do sali, pani pyta po kogo? Tata po Macieja, przedszkolanka: "Maciuś, dziadek przyjechał!"
    Jednocześnie się śmiał, a z drugiej strony zdziwił, dalczego w dzisiejszych czasach w wieku 50 lat to takie dziwne być ojcem :D
    Mamie pomagam bardzo dużo. Maciej ma już 3,5 roku, jest naszą pociechą i dzisiaj nie wyobrażam sobie dnia bez Niego!
    Dzisiaj wracając ze szkoły poświęcam dla Niego czas, bawię się z nim, koloruję, wychodzę na plac zabaw, robię i podaję kolację, a potem kładę spać do mojego pokoju i około 22,23 siadam do lekcji, a potem kładę się do Niego pod ciepłą kołderkę :p

    Piszę ten komentarz ze łzami w oczach i z uśmiechem na twarzy :)
    PS: Jestem stałą czytelniczką zaraz od założenia Twojego bloga, liczę na spotkanie Macieja i Tadka, pozdrawiam, Paulina Kupczyk :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozbawił mnie Twój komentarz - czekolada i ogórki kiszone najbardziej :D
      Macierzyństwo masz w małym palcu, jak zostaniesz mamą to wszystko będzie dla Ciebie bułką z masłem :) Podziwiam, że ogarniałaś sytuację sama!

      O komentarzach będzie osobny post, smutne, że ludzie tak się zachowują. Ja też usłyszałam raz, że tak to jest być studentką, że kończy się z brzuchem, bo sesję trzeba zdać...

      Buziaki :*
      Mam nadzieję, że nasze chłopaki naprawdę się spotkają!

      Usuń
  14. Ja śledzę Twój blog na bieżąco i zawsze wyczekuję o czym będzie kolejny wpis. Jestem brzuchaczem pierwszy raz - właśnie zaczynamy 8 miesiąc.Wszystko jest dla mnie nowe i inne. Wszystko się zmieniło - zmieniłam się ja i mój narzeczony i pewnie te zmiany będą się dokonywały jeszcze przez długi czas. Bo jak się domyślam, to dopiero początek. Nie obawiam się, tylko jestem ciekawa jak to jest ...
    Na blog trafiłam przypadkiem i już tu zostałam. To właśnie od Ciebie dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy i odpowiedzi na wiele pytań. Czasem nawet nie zdążyłam ich sobie zadać (bo nie wiedziałam, że powinnam) a tu już na blogi pojawiła się odpowiedź - jakbyś czytała w moich myślach :-) Tak jak już wspomniałam - wyczekuję każdego wpisu choć wiem, że Tadzio teraz zabiera mamie więcej czasu niż jak był w brzusiu :-)

    Martyna

    OdpowiedzUsuń
  15. 8 miesiąc to już prawie meta! Jak znosisz letnie upały, już masz dość? :)
    Cieszę się, że czytasz bloga i jeszcze bardziej, że udaje mi się odpowiedzieć na pytania, które Cie nurtują. Postaram się pisać częściej, póki są wakacje, chociaż fakt, że z Tadziem pod pachą to trudne ;)

    Pozdrawiam, bądź dzielnym brzuchaczem! Spodziewacie się syna czy córki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak do tej pory kochałam wręcz upały - nigdy nie zdarzyło mi się naczekać. Teraz to się zmieniło. Ciężko coś zrobić z brzuszkiem, a co dopiero z brzuszkiem w taki upał... Jest ciężko - nie będę oszukiwać, ale nie pozostaje mi nic innego jak "walczyć" :) No i jakoś pomalutku dajemy rade :) Jesteśmy w trakcie sporządzania listy niezbędnych rzeczy do szpitala także porad zasięgam u Ciebie :-)

      Spodziewamy się maluszka - tyle wiemy :) Nie wiemy czy chłopiec czy dziewczynka daje mamie popalić każdego dnia :) To będzie dla nas niespodzianka :)

      Martyna

      Usuń
  16. Czytam bloga z ciekawości co tam u Ciebie i Tadzia :) poza tym można się trochę pośmiać i przekonać, że owszem, dzieci są kochane ale potrafią dać w kość... :) jestem mamą 4-letniej Karolinki i 2-miesięcznego Marcinka :) może mnie pamiętasz ze szkoły :)
    Kinga Matuszewska ( kiedyś Strojek )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że Cię pamiętam i bardzo się cieszę, że tu zaglądasz! Karolinkę widziałam na zdjęciach, była taka maleńka, a tu drugi Skarb na świecie! Jak radzisz sobie z dwójką, dają popalić? :)

      Usuń
  17. Nie brzuchacz, nawet nie mężatka, ba, nawet nie "zajęta"! Czytam od początku, bo Tadeusz jest uroczy, a Ty bardzo fajnie piszesz, dając madre porady na przyszłość, żeby nie dać się zwariować w czasie ciąży i po narodzinach Malucha, bo jakoś to będzie, wystarczy "wrzucić na luz" :) Pozdrawiam całą rodzinę i mam nadzieję, że kiedyś się poznamy, a na razie poobserwuję :)
    Przyjaciółka cioci Natalii z Kaszub - Milena :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa super! Nie miałyśmy okazji się poznać, ale cieszę się, że śledzisz nasze losy. To właśnie przez tego uroczego Tadeusza nie mogłam zjawić się na panieńskim N. i ślubie. Poprawiny spędzałam na porodówce, też fajnie!
      Ściskamy!

      Usuń
  18. Trafiłam tu zupełnie przypadkiem dzisiaj, ale już połknęłam jednym tchem kilka ciekawych tekstów. Niesamowicie podoba mi się Twój pogląd na życie, na wychowanie dziecka... :)
    Ja jestem mamą od prawie dwóch miesięcy, zakochaną w swojej upragnionej i długo wyczekiwanej córeczki... :) W sumie... to nie wiem co miałabym o sobie napisać... jeśli masz ochotę, to zapraszam do mnie, choć nie mam tak ciekawych spostrzeżeń jak Ty i piszę bardziej dla siebie, by zachować wspomnienia :)

    Pozdrawiam ciepło! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od prawie 5 miesięcy... przepraszam za błąd ;)

      Usuń
    2. Super, że nas odnalazłaś i podobają Ci się teksty! Ja chętnie zajrzę do Waszej codzienności :)
      Zapraszam do komentowania i dzielenia się spostrzeżeniami i doświadczeniami.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  19. Nawet niewiem jak trafiłam na Twojego bloga, ale odrazu przykul moja uwagę. twój styl pisania jest taki fajny że jak zaczynam czytać to potrafię sobie to wyobrazić. Podejście jakie masz do Tadeusza jest fantastyczne �� czuć w Twoich słowach miłość do niego. Jestem polka na emigracji sama jeszcze nie mam dzieci, ale wiem napewno że chce mieć. Pochodzę z Dużej rodziny mam czwórkę rodzeństwa dla innych to patologia dla mnie to wielkie szczęście że mam ich aż tylu ��♥ dla mnie kobieta bez dziecka to nie spełniona kobieta. Ja czekam na swoją kolej już powoli zaczynam Sobie wyobrażać siebie jako matkę i jestem gotowa, lecz emigracja Zmusza mnie do tego ze musze jeszcze trochę poczekać oswoić się najpierw. Tak więc dziękuję Ci bardzo za Twoje tekstu na które zawsze czekam z niecierpliwością pozdrawiam Tadeusza i Ciebie również ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, nawet nie wiesz jak to miło, że zaglądają tu osoby takie jak Ty, które nie mają dzieci, a mimo to chętnie czytają dzieciowe posty :) Staram się być mamą pozytywnie nastawioną do życia, chociaż szlag mnie trafia kilkanaście razy dziennie i czasem macierzyństwo daje w kość, bo ile można bawić się samochodami czy tłumaczyć, że czegoś nie wolno!! Mam nadzieję, że niedługo Twoja sytuacja się zmieni i nie będzie ograniczeń, żeby zostać mamą! :*

      Usuń

Zobacz też:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...