piątek, 5 grudnia 2014

Mama to również zadbana kobieta

W internecie mnożą się hasła: jak dobrze wyglądać mając dziecko, co zrobić by być atrakcyjną mamą, jak dbać o siebie mając dzieci i wiele innych o podobnej tematyce... czytając to, zupełnie nie rozumiem. Przede wszystkim zadaję sobie kluczowe pytanie o to, dlaczego posiadanie dziecka stoi na przeszkodzie dbaniu o siebie? Domyślam się, że chodzi o to, że niemowlak zmienia nasze życie i narodziny dziecka są swego rodzaju momentem przełomowym. Ciężko zebrać się w sobie, trzeba przyzwyczaić się do zmian, przystosować do nowego rytmu funkcjonowania... Momentów przełomowych w życiu jest jednak dużo więcej. Dlaczego nie zastanawiamy się: jak dbać o siebie po ślubie albo czy mając męża można być atrakcyjną? Dlaczego nikt nie pyta: Zaczęłam pracę odpowiadającą mojemu wykształceniu czy nadal mogę być zadbana? lub Zdechł mi chomik, czy powinnam wyrzucić tusz do rzęs?

Życie wygląda tak, że bawimy się beztrosko, dorastamy, uczymy się, pracujemy, zakładamy rodziny i rodzimy dzieci... toteż gdyby każdy z tych etapów odciskał na nas swe piętno zmuszając nas do rezygnacji z czegoś i zaniedbywania siebie to prawdopodobnie rodzenia dzieci mogłybyśmy nie dożyć, a co tu mówić o ich wychowaniu. Ach! Dzieci naprawdę nie przeszkadzają w niczym, a na pewno nie w dbaniu o siebie!
 
Uwierzcie mi, mieszanie w garnku i nakładanie różu na policzki jednocześnie jest możliwe, można być jednocześnie matką i zadbaną kobietą. To się nie wyklucza, a uzupełnia wręcz, bo macierzyństwo to jakiś element kobiecości, po prostu. Dzieci są absorbujące, ale nie tak, by w ciągu całej doby nie wygospodarować kilkunastu minut dla siebie. Wybór należy do nas - możemy o świcie zrobić makijaż, uczesać włosy, wcisnąć się w kobiece wdzianko albo ubrać rozciągnięty i sprany dres, t-shirt męża, zostać w piżamie i nie zwracać uwagi ani na odrost na głowie ani na worki pod oczami.

Założenie każdej z tych rzeczy zajmuje prawdopodobnie tyle samo czasu, wytuszowanie rzęs to kilka sekund, przypudrowanie nosa nie trwa wcale dłużej. Obcisłe koszulki na pełnym mleka biuście wygląda jak nigdy dotąd, znacznie lepiej niż skrywane pod męską bluzą. Usprawiedliwienia typu noszę dres męża, bo przy dziecku musi być wygodnie albo mam dziecko, zmieniają się priorytety są przykre, nie ma co ich bronić. Nie wyobrażam sobie, by mieć dylemat czy umyć włosy lub tłumaczyć się, że golę nogi raz na dwa tygodnie, bo nie ma czasu. Czas jest zawsze, tylko trzeba nim dobrze gospodarować. Rozumiem, że każde dziecko potrzebuje uwagi, może być marudne czy chore i nie zostawimy go samemu sobie, bo trzeba myć, suszyć i prostować włosy. Dziecko jednak nie jest permanentnie marudne i chore. Czasem śpi, pobawi się samo, poleży wśród zabawek... a mycie włosów, nawet długich, nie trwa godzinami. Na makijaż czy pomalowanie paznokci też można wygospodarować czas, na pójście do kosmetyczki albo fryzjera również. W końcu doba ma aż 24 godziny, a żadne dziecko nie działa tak długo, kiedyś musi naładować baterie - to właśnie czas dla Ciebie, zadbanej kobiety!

To nie są puste słowa. Kiedy jadę na uczelnię, mój budzik dzwoni o 4:00 i mam równą godzinę do wyjścia z domu, żeby zdążyć na pociąg. Zawsze mam czas, by zrobić coś więcej niż umyć zęby - pełen makijaż, ubrać się i zjeść śniadanie. Przewinąć i nakarmić Tadzia, którego ponownie trzeba uśpić jeśli się rozbudzi, coby moi panowie mogli jeszcze smacznie pospać. Potem trzeba ściągnąć resztę niedojedzonego mleka laktatorem, dopakować torbę i w drogę. Aż godzina, tylko godzina? A nogi ogolone, włosy świeże, poliki umalowane. Narzeczony i syn szczęśliwi, nie ucierpiał żaden z nich. Matka zadbana i zadowolona. Można? Pewnie, że tak.

3 komentarze:

  1. poliki najważniejsze! bo robią świeże oko, nawet po nieprzespanej nocy ;)
    cudny kolor włosów ;*
    N.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra. Zastanawiam się od zeszłego roku i w końcu zapytam: Kobieto, jak Ci się udaje zrobić tyle w godzinę??? Zwłaszcza nakarmić i zasnąć Tadzika? Szacun! ;)
    A co do paznokci - ja maluję w nocy, gdy Kazik dłużej śpi.
    Pozdrawiam serdecznie!

    Mama Kazika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę przyznać, że teraz sama się nad tym zastanawiam! :D
      Przez pierwsze pół roku udawało mi się przewinąć, nakarmić, odbić i odłożyć do spania, praktycznie niezauważalnie, więc szło raz dwa. Teraz jest gorzej, bo jak Tadziu usłyszy, że ktoś już wstał to zrywa się na równe nogi (ostatnimi czasy robi to gdy słyszy tatę o 6 rano - dramat). Nie mniej jednak bycie matką nauczyło mnie robić wszystko szybko!
      I jeśli mam konkretne plany to szykuję się w miarę możliwości dzień wcześniej, żeby na ostatnią chwilę nie latać po domu jak poparzona :)
      Pozdrawiam,
      A.

      Usuń

Zobacz też:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...