środa, 26 listopada 2014

Coraz bliżej święta. Prezentów moc, czyli jak wybrać idealną zabawkę dla niewłasnego dziecka

Korzystając z uprzejmości Brzuchaczy i sprzyjających warunków czasowych - zbliżających się świąt Bożego Narodzenia zapragnęłam podzielić się pomysłami na prezenty dla maluchów. Ważne - nie naszych.
Przed kilkoma dniami, będąc na zakupach zauważyłam wraz z moim partnerem, że w sklepach dostępne jest całe mnóstwo zabawek elektronicznych, grających, świecących, mówiących, śpiewających i innych –ących, w tym wyjących, które stały się inspiracją szatańskiego planu.

Zacznijmy od początku. Jak dobrać zabawkę dla dziecka?
Jako szanujący się pedagog oczywiście zrobię ukłon w stronę Piageta i jego teorii rozwojowych dziecka - zaproponuję mu zabawkę zgodną z jego możliwościami poznawczymi, wiekiem i budzącym się zainteresowaniem światem. Jak Piaget to też Wygotsky i strefa najbliższego rozwoju – wybiorę coś nieco trudniejszego dla dziecka, żeby zmusić go do rozwijania nowych umiejętności i doświadczania nowych bodźców. Tym tropem niemowlaki do kilkulatków otrzymają prezent wpływający na rozwój wzrokowy, słuchowy i motoryczny, a także dający możliwość naśladowania postaw i wzorów wspomagających rozumienie świata.
Nic dziwnego w tej teorii, ale idźmy dalej… Co lubi małe dziecko? Lubi jak jest kolorowo, gra, świeci, rusza się. Bingo! Taki będzie prezent. Po odkryciu kilku zabawek  idealnych wraz z partnerem, z bólem serca żałowaliśmy, że Tadzio jest jeszcze taki mały. Chętnie kupilibyśmy mu sporo takich wspaniałych podarków. Pocieszamy się jednak, że urośnie i wtedy można sprawiać mu prezenty z okazji i bez okazji, a że od urodzin do świąt ma niecałe 4 miesiące, więc nim się znudzi, dostanie nowy podarek.


Idea pierwsza – auto, tak w stylu gender, dla chłopca samochód… Nie może to być jednak zwykłe autko, to będzie wielka straż pożarna.  Musi świecić, dobrze jak ma rozciąganą drabinę, sama jedzie albo jak nie jedzie to chociaż i przede wszystkim musi mieć sygnał dźwiękowy. Idealny prezent, czerwone światło miga po całym pokoju, dziecko odbiera intensywnie bodziec, a do tego sygnał naśladuje realne auto. I tak nasz mały zadowolony chłopiec wyje tym autem 5h dziennie… Udany prezent, jeśli dziecko tak chętnie się bawi!
To były urodziny, ale mamy święta. Nie obejdzie się bez chodzącego Mikołaja. Taki dzwoniący co 2 minuty i krzyczący Ho, ho, ho Merry Christmas! I tak pół dnia… Znając ciekawość dziecka będzie nie tylko chodziło nim po dywanie, ale sprawdzi jak chodzi po kaflach w kuchni i linoleum w przedpokoju, jednym słowem kolejne doświadczenia!

Mikołaj to trochę mało bodźców, dlatego kupimy mu… pianinko! Wspaniałe, duże wielodźwiękowe pianinko. Wujek pianista poprze teorię i tak nasz mały Tedi zostanie muzykiem. Już samo przyciskanie klawiszy jest fascynujące, ale ciocia Karolina znalazła jeszcze wspanialszą wersję z przyciskami w kształcie zwierząt, umieszczonymi nad klawiszami. Zabawa przednia! Jak się znudzi komponowanie na klawiszach można zarżeć koniem, zachrumać świnką i zapiać kogutem. Maluszek będzie miał już prawie 1,5 roku, więc wspaniale sobie poradzi. Zabawka idealna na następny rok lub więcej…
Doświadczanie siły sprawczej i różnorodność, to musi porwać Tediego! Całe dnie świetnej zabawy!

Tu polecić mogę tez zabawki z cyklu: pokaż…
Wciskami Misiowi przycisk a on mówi: Pokaż oko, pokaż oko, pokaż oko i tak 400 razy w ciągu dnia…
Moim faworytem są i tak instrumenty muzyczne. Jak nasz mały Tedi podrośnie pewnie chętnie będzie się bawił instrumentami  muzycznymi lub ich imitacją bo zawsze miło jest podbiec do mamy 20 razy w ciągu dnia mówiąc: mamo posłuchaj, już prawie umiem to grać… Prawie umie… ale jak będzie dużo ćwiczył to się nauczy. Ciocia mu wskaże, że trening czyni mistrza. Jak się mama osłucha nie będzie wychwytywać błędów w grze, to pomoże tata.
To tylko przykłady zabawek, ale nie przeszkadza  przecież ich tematyczne powielanie, jeden rok straż, drugi pogotowie, trzeci wóz policyjny i już mamy świetny zestaw do zabawy. Podobnie z instrumentami, dziś pianinko, jutro dzwonki chromatyczne (cymbałki), potem tamburynko i tak dalej…

Ważne tylko, żeby od razu dawać dziecku baterie, bo razie rodzice mogę mu ich nigdy nie kupić!

 Karolina, ciocia Tadzia - gościnnie na blogu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz też:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...