wtorek, 7 października 2014

1. miesiąc z życia Tadzia

Narodziny dziecka to przełomowy moment w naszym życiu. To również czas stawiania pierwszych kroków w roli rodziców. Początki są trudne, ale także niesamowite. Każdego dnia staramy się zatrzymywać chwile na fotografiach, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że czas, który teraz przemija nigdy nie wróci.

Pierwszy miesiąc to niewątpliwie czas obserwowania zmian w życiu małego człowieka. Przyglądanie się temu jak rośnie i zaczyna poznawać świat. To zauważanie drobnych, pozornie nieistotnych, a jednocześnie wielkich dokonań, których z każdym dniem będzie więcej.
W ciągu dwóch tygodni od porodu Tadziu przybrał na wadze 700 gramów, co można bez problemu dostrzec na jego niewielkim ciałku. Drugi podbródek, oponki pojawiające się na udach, kostkach i nadgarstkach nadają uroku! Kolejne ważenie podczas wizyty u lekarza rodzinnego w 6 tygodniu.
Na dodatek - co typowe dla niemowlaka - przepięknie pachnie małym dzieckiem, a po kąpieli także oliwką.




W pierwszym miesiącu, po dwóch tygodniach, Tadziowi odpadła reszta pępowiny. Do tej pory trzeba było szczególnie pielęgnować i oczyszczać pępek. Teraz synek ma piękny, pękaty brzuch, na którym śmiało można forkotać, ale jego jeszcze to nie bawi. Nie wie, że to świetna zabawa i można się śmiać.
Za to od kilku dni zaczyna reagować na gilanie po stopach, chyba zaczyna mieć łaskotki, bo od razu ucieka nóżkami. Jeśli gilgotki będzie miał po mnie, to współczuję mu gorąco, bo tata wykorzysta każdą okazję, by go gilać! Poza tym obserwujemy u Tadzia wszystkie odruchy, prawidłowe reakcje na bodźce. Najbardziej bawi mnie odruch moro, który można zaobserwować u dziecka, w sytuacji kiedy to wyczuwa zagrożenie - Tadziu na przykład potrafi przestraszyć się, kiedy jego tata kaszle.
Nasz mały człowiek każdego dnia zaskakuje nas swoją siłą. Leżąc na brzuchu bez problemu dźwiga głowę do góry, wytrzymując coraz dłużej. To samo dzieje się po jedzeniu podczas opierania głowy na ramieniu - nie leży już bezwładnie, cały czas walczy i z tego powodu, często zamiast na pieluchę ulewa mu się jednak na brzuch! Ponadto naprawdę intensywnie rusza nóżkami, których mięśnie są równie silne jak karku, z każdym dniem trzeba bardziej uważać, nie spuszczać z niego oka kładąc na przewijaku.

Na spacer wyruszyliśmy już 3 dni po powrocie do domu. Pogoda przez cały wrzesień była piękna i nadal dopisuje. Tadeusz lubi przebywać na dworze, w wózku śpi jak zabity, a spacer może trwać nawet trzy godziny, póki dziecko nie zgłodnieje.


W ciągu pierwszych tygodni Tadzik płakał "na sucho", co rzekomo typowe dla noworodków. I dość niesamowite. Po pewnym czasie jednak dostrzegliśmy pierwsze łzy. Muszę przyznać, że serce się kraje, kiedy widzi się te wielkie krokodyle łzy spływające po polikach małego człowieka. Płacz ze łzami nabiera na sile, a rodzice miękną! Poza tym narzeczony po raz pierwszy odkrył, że Tadzik potrafi już robić pindę - kiedy coś mu nie pasuje, jego usta układają się w tak zwaną podkówkę, a dopiero potem zaczyna się lament. Na widok takiej pindy i oczu pełnych łez, serce kraje się podwójnie.

W pierwszym miesiącu naprawdę nie możemy narzekać na nieprzespane noce. Tadeusz budzi się w miarę regularnie, przesypia od 3 do 5 godzin bez przerwy. Potem pora karmienia i znów czas na sen. Trzeba jednak przyznać, że z każdym dniem robi sobie coraz dłuższe przerwy, by popatrzeć na nas, pomachać rączkami i wydawać dźwięki pod noskiem.
Póki co (odpukać) nie mamy problemów z kolkami, chociaż Tadzik przez kilka dni, wieczorami był marudny, a brzuszek chyba dawał mu się we znaki. Podejrzewam, że nie lubi spaghetti - smażone mięso i sos pomidorowy to nie najlepsze danie dla kobiety karmiącej. Zdaje się, że dieta ma znaczenie, większe niż mi się wydawało.


W pierwszym miesiącu, na każdym kroku widzimy wyraźnie, że Tadziu potrzebuje bliskości. Podczas karmienia piersią mamy okazję spędzić wyjątkowy czas razem, synek bardzo się wycisza i szybko usypia. Mi wtedy też zamyka się oko, karmienie jest bardzo usypiające! Synek nie ma problemu z jedzeniem z butelki, którą zawsze podaje mu tata. Coraz częściej korzysta ze smoczka, lecz nadal robi to niezbyt chętnie i nigdy nie bierze go ode mnie. Mama kojarzy mu się tylko i wyłącznie z piersią, a nie jej gumowym substytutem. Tadziu reaguje na nasze głosy i bacznie obserwuje świat, a jego wzrok szczególnie przyciągają zapalone światła lub poruszające się i kolorowe elementy, np. chustka na mojej głowie.

W pierwszym miesiącu wyruszyliśmy we troje w dwie poważne podróże - pierwszą do dziadków w Rogoźnie, odbyliśmy już tydzień po narodzinach, drugą do pradziadków w Bydgoszczy, równo po miesiącu.
Wróciłam na studia, a narzeczony był tatą na pełen etat. Staram się o indywidualny tok studiów i mam nadzieję, że wychowanie dziecka i studiowanie będę umiała pogodzić tak, by nikt nie ucierpiał. Stawimy temu czoła, w końcu jest nas dwoje. Wokół mnóstwo życzliwych i kochanych osób, bliskich, którzy na każdym kroku starają się nam pomóc. Grunt to dobra organizacja, bez stresu.

Spragniona i ciekawa dalszych zmian przyglądam się bacznie naszemu Tadziowi. Mam nadzieję, że kolejne miesiące będą równie spokojne i radosne!

3 komentarze:

  1. Jakie imie- tragedia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Imię to akurat kwestia gustu. Ważne, że nam się podoba.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Oleńka, pisz więcej :) Dla niezdecydowanych albo wahających się przyszłych Mam takie "zapiski doświadczalne" są jak znalazł :D A imię świetne - przynajmniej nie kolejny Kuba ... ;)

    OdpowiedzUsuń

Zobacz też:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...