czwartek, 23 października 2014

Brzuchacz bez brzucha, czyli pustka po porodzie

Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że każdy człowiek odbiera wszystko po swojemu i nie można stworzyć jednakowego dla całego społeczeństwa, uniwersalnego pakietu uczuć, emocji i zachowań towarzyszących ludziom w danej sytuacji. Inaczej niż ja czujesz się podczas biegania, chociaż ogólnie mówi się, że wysiłek fizyczny uszczęśliwia i daje poczucie spełnienia. Tak samo będzie z ciążą czy rodzicielstwem, bo ogólnie mówi się, że wiąże się z euforią. A bywa różnie. I wpływ ma na to wiele czynników, bo chociażby płeć czy charakter, a także nastawienie do życia.
Właśnie dlatego nigdy nie wiadomo czego właściwie się spodziewać... niespodzianka!
Jak będzie przebiegała ciąża, a potem poród i czy poradzimy sobie z wahaniami nastrojów, a później z wychowaniem dziecka?



Ciąża. Dla jednych wcześniej wspomniana euforia, dla innych życiowy dramat.
Z mojego punktu widzenia radość, każdego dnia większa. Ogromne wsparcie, z niczym nie byłam sama. Mogłam dzielić się swoim entuzjazmem, wiedziałam, że będzie podzielany. Wyśmienicie się czułam i mogłam góry przenosić. Ciąża to szczęście i uwielbienie dla stanu w jakim się znajdowałam, zachwyt nad rosnącym brzuchem i zmieniającym się ciałem. Pełna akceptacja dla przemiany, która dokonuje się na naszych oczach i wywróci życie do góry nogami.
I z ręką na sercu muszę przyznać, że nic lepszego w życiu mnie nie spotkało. W przypływie skromności - wyglądałam i czułam się jak milion dolarów. A przynajmniej jak piłka za milion dolarów.


Poród. Dla jednych doznanie wręcz orgazmiczne, dla innych trauma.
Z mojego punktu widzenia... Pytana o to jaki był poród odpowiadam, że w zasadzie mnie przy nim nie było. Myślę, że cesarskie cięcie odbiera niejako poczucie urodzenia dziecka. Być może inne emocje towarzyszą kobietom, u których cesarskie cięcie było planowane, a znieczulenie zewnątrzoponowe lub podpajęczynówkowe. Nie rodzi się wtedy, co prawda siłami natury, ale sama świadomość bycia obecną przy całym zajściu i możliwość zobaczenia dziecka chociaż na chwilę może mieć znaczenie, tak przypuszczam.
Jak już pisałam w poście dotyczącym porodu, u nas decyzja o cesarskim cięciu została podjęta nagle.
Pomiędzy widokiem sufitu na sali operacyjnej, a przebudzeniem się w drodze na położnictwo jest pustka. Czarna dziura, jak po nazbyt nakrapianej zabawie.
Na sali pooperacyjnej nie byłam już kobietą ciężarną. Byłam matką. Brzuchaczem bez brzucha. Mogłam dotykać tej płaskiej i miękkiej powierzchni pomiędzy żebrami, a linią bioder, w której już nikt nie mieszkał. Gdzie nasz Fasol?! Nie, nie... to nie tak, że nie wiedziałam jak wyglądają porody i co jest ich konsekwencją.
Po prostu początkowo ciężko połączyć fakt posiadania brzucha z noworodkiem, którego dostaje się w objęcia dopiero po kilku godzinach. Nie mogę powiedzieć, że nie byłam szczęśliwa. Byłam! Mamy zdrowego i pięknego syna, wszystko skończyło się dobrze!


Jednak na początku odczuwa się minimalny żal, że jeden etap ma się za sobą, że ciąża tak szybko minęła, że brzuch taki płaski i nikt nie kopie, nikt nie będzie rytmicznie czkał i łaskotał od środka. To pustka. Pustka, którą w efekcie jednak wypełnia mały człowiek, ówczesny mieszkaniec brzucha. Potrzeba jednak dłużej chwili, by połączyć ze sobą ciążę i rodzicielstwo, a uzmysłowić sobie, że pomiędzy jest także poród, który nas w pewien sposób ominął. Zabrakło kilkunastu godzin skurczy, które są ważnym z elementów układanki, pewnego rodzaju "drogą" między jednym, a drugim etapem.

Wcześniej marzyłam o cesarskim cięciu, bo w ten sposób chciałam uniknąć bólu. Potem żałowałam trochę, że natura nie zmusiła mnie do porodu fizjologicznego. A teraz sama nie wiem na co bym się zdecydowała, gdybym mogła dokonać wyboru. A Ty, co myślisz?
Czy Tadziu byłby mi od razu bliższy gdyby jednak obślizgły leżał na mojej piersi? Czy to tylko złudzenie, że coś ważnego mnie ominęło? A może "fajerwerki" których oczekuje się po porodzie to tylko nakręcane społeczną opinią wyobrażenie, którego jednak wcale się nie doświadcza, a mimo to jest się supermamą?
Każdy postrzega świat inaczej, różnie przeżywamy i interpretujemy sytuacje, których doświadczamy. Różne emocje nam towarzyszą. I pewne jest tylko to, że bez względu na to czy rodzimy naturalnie, czy przez cięcie cesarskie to mały człowiek ciągle tak samo jest cudem, największym i najkochańszym na świecie!

3 komentarze:

  1. Rodzilam silami natury i po porodzie bylam pusta ale w sensie emocji. Nie czulam radosci ani euforii ani nawet smutku. Po prostu pustka. Ale minelo i to najwazniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy na swój sposób przeżywa ważne momenty w życiu, myślę że ts pustka jest dość normalna kiedy znajdujemy się w zupełnie nowej sytuacji :) i całe szczęście, że ta pustla z czasem się wypełnia!

      Usuń
  2. miałam nagle CC i to samo uczucie... też brakuje mi "drogi" jaka jest poród... totalnie od umiem zaakceptować że to dziecko na rękach to jest to samo co było w brzuchu... po prostu jakby ktoś dał mi jakiegoś noworodka a zabrał mi to moje maleństwo z brzucha ...jakbym je stracila

    OdpowiedzUsuń

Zobacz też:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...